Ćwiąkalski chce wyjaśnić rolę zespołu doradczego ws. Mirosława G.
Minister sprawiedliwości Zbigniew
Ćwiąkalski zamierza wyjaśnić rolę zespołu profesorów medycyny,
który doradzał prokuratorom w sprawie byłego ordynatora oddziału
kardiochirurgii w szpitalu MSWiA w Warszawie Mirosława G.
10.12.2007 | aktual.: 10.12.2007 22:49
Jestem zdziwiony, bo nie bardzo taki zespół ma umocowanie w przepisach kodeksu postępowania karnego. Poprosiłem o wyjaśnienie, jaka była rola tego zespołu. Jest to niewątpliwie coś dziwnego, bo w postępowaniu karnym można powołać biegłych, którzy mogą wypowiadać się w określonych sprawach, ale nieformalny zespół doradców - to jest dość kuriozalna sprawa - powiedział minister w programie w TVN 24.
Jak pisało pod koniec listopada "Życie Warszawy" grupę doradczą profesorów w sprawie przeciwko Mirosławowi G. zaangażowano na polecenie byłego prokuratora krajowego Dariusza Barskiego. Według ustaleń "ŻW" - przed powołaniem na biegłych, grupa doradzała nieformalnie. Gazeta podała, że profesorów powołano na biegłych dopiero wtedy, gdy prof. Roland Hetzer z Niemiec wydał korzystną dla G. ekspertyzę.
Ćwiąkalski poinformował, że niedługo będzie, czy już nawet jest termin rozpatrzenia skargi kardiochirurga w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Chodzi o komentarze dotyczące sprawy G., wypowiadane jeszcze przed sądową oceną dowodów komentarze m.in. przez ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę.
Niewątpliwie rzecz jest dość trudna. Ze wcześniejszych orzeczeń Trybunału wynika, że w postępowaniu przygotowawczym funkcjonariusze publiczni, a takim był minister sprawiedliwości, nie powinni przesądzać czy ktoś jest winny czy nie - powiedział Ćwiąkalski.
Rozumiem, że to była jakaś zapalczywość mojego poprzednika, która nas może trochę kosztować - dodał.
Krótko po zatrzymaniu Mirosława G. Ziobro na jednej z konferencji prasowych powiedział m.in., że "nikt więcej przez tego pana (G.- PAP) życia pozbawionym nie będzie".
Mirosław G. został zatrzymany 12 lutego przez funkcjonariuszy CBA. Jest podejrzany o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą; przedstawiono mu także ponad 40 zarzutów korupcyjnych.
G. w maju opuścił areszt, gdy Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał decyzję sądu I instancji, który wyznaczył kaucję w wysokości 350 tys. zł i zezwolił, by lekarz po jej wpłaceniu wyszedł na wolność. Sąd uznał bowiem, że mimo pięciu miesięcy śledztwa nie wykazano, by zachodziło "duże prawdopodobieństwo", iż G. umyślnie zabił pacjenta.