PolskaCóż nam po autorytetach w łatwych czasach?

Cóż nam po autorytetach w łatwych czasach?

Czy drogowskazy muszą chodzić po drogach, które wskazują? Negatywną odpowiedź na to pytanie dał niegdyś Max Scheller. Wielki filozof, nieduży człowiek. Pytanie to stawiano również wtedy, gdy osoby niewątpliwie mądre i pretendujące do roli autorytetów nie mogły pochwalić się zbyt piękną biografią lub też, gdy biografia ta była miałka, bo nie dane było im sprawdzić się w warunkach trudnych. Kto nie był bowiem wystawiany na pokusy, kto nie stawał nigdy przed dramatycznymi wyborami, kto nie miał okazji sprawdzić siły swego charakteru i woli - nie wie, czy w trudnej chwili posłucha rad, które daje innym. Ale czy przez to tracą one na znaczeniu i wiarygodności? A w ogóle po co rady i po co autorytety?

21.09.2009 06:00

Nigdy nie dawałam wiary moralistom, którzy zalecali rygorystyczne przestrzeganie norm, które sami omijali. Nie ufałam ludziom, którzy szczycili się wrażliwością na biedę i wykluczenie, a byli obojętni na los zwierząt. Nie lubiłam tych, którzy nawoływali do poświęceń siedząc w ciepłych domach lub na plebaniach. Nie wierzyłam tym, których usta wypełnione były miłością bliźniego, a którzy nienawidzili obcych i innych. Jestem też nieufna wobec tych, którzy chwalą ubóstwo, a krągłość ich policzków wskazuje na to, że opływają w dostatek (przynajmniej kulinarny). Dziwię się nieustannie młodym ludziom, którzy niczego nie doświadczyli, a którzy skorzy są do potępień osób, którym dane było żyć w ciężkich czasach i złamali się ze strachu przed przemocą. Nie znoszę pychy polityków, którzy brak kompetencji wypełniają polityką historyczną i ciągłym śledzeniem win innych, jakby na wskazywaniu winnych można było coś zbudować.

Trudno w czasach dzisiejszych o prawdziwy autorytet, toteż nic dziwnego, że nader często mylony jest on z idolem, z telewizyjną lub radiową gwiazdą, z religijnym moralistą, złotoustym politykiem lub jednorocznym literatem.

Ale czy w ogóle potrzebujemy autorytetów? Może czasy w których żyjemy nie potrzebują innych wskazówek niż: jak się ubrać, co kupić, kogo potępić, jak dostać pracę, na kogo zagłosować? I że: lepiej szanować swoich niż obcych, zarodek niż kobietę, zabobon niż rozum. Może zostało nam oszczędzone szukanie poważnych rad, bo nie uczestniczymy w poważnych dylematach? I na łatwe czasy mamy "autorytety", które do nich pasują?

Jednak w życiu każdego, kto pragnie uczestniczyć nie tylko w konsumpcji lecz również w tym, co nią nie jest, autorytet jakiś jest potrzebny. Choćby po to by to odróżnić. Świadomość, że jest ktoś mądry, który wiele, wiele przeżył i wiele wie, a którego pozycji nie chronią bogate instytucje, moda czy blichtr mediów, lecz własna biografia, nabyta mądrość i wielkie serce - daje skrzydeł. I skrzydła te podcina jego śmierć. Lecz widać można żyć bez skrzydeł…

Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)