Córka "za karę" oskarżyła go o gwałt
Dwa lata temu Bożena z Poręby Wielkiej oskarżyła ojca o znęcanie się i molestowanie seksualne. Wkrótce odwołała zarzuty, ale życie ojca zamieniło się w koszmar - pisze "Gazeta Krakowska".
20.02.2009 | aktual.: 20.02.2009 11:41
- Jak jadę autobusem, to się wszyscy na mnie gapią, to samo w kościele. Ludzie dalej pamiętają, co się wtedy działo, chociaż to już dwa lata będą, jak mnie do aresztu wsadzili - żali się pan Stanisław.
Jesienią 2006 roku jego 19-letnia wówczas córka Bożena pojechała z koleżankami do Zakopanego. Bawiły się tam za pieniądze, które Bożena ukradła rodzicom. Gdy wróciły, ojca poniosły nerwy. Przyznaje, że uderzył córkę. Bożena udała się wtedy do jednej ze swoich koleżanek, która o zdarzeniu zawiadomiła policję, a dziewczyna trafiła do szpitala na obdukcję. Została także przesłuchana przez policję. Wtedy dziewczynom przyszło do głowy, by wykorzystać pobicie, by ukarać pana Stanisława. Córka opowiedziała policjantom, że była więziona przez rodziców w piwnicy, bita sznurami i łańcuchami, a ojciec brutalnie gwałcił ją od kilku lat na oczach matki. Po tych zeznaniach rodzice Bożeny trafili do aresztu. Żonę pana Stanisława wypuszczono po dwóch dniach. On sam trafił do Zakładu Karnego w Nowym Sączu.
Bożena w końcu postanowiła odwołać swoje zeznania. Przyznała, że w prokuraturze zeznawała to, co wymyśliła z koleżanką. Po półtoramiesięcznym areszcie pan Stanisław wrócił do domu. Z zarzutów o molestowanie seksualne został oczyszczony, ale sąd uznał, że jest winien pobicia córki i wyznaczył mu karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Pan Stanisław mówi gazecie, że córka jest lekko upośledzona. Bije młodsze rodzeństwo. Jednak on z żoną nie może nic zrobić, bo Bożena grozi, że jak to zgłoszą policji, to ona znowu doniesie na nich do prokuratury.