Córka olimpijczyka Bartłomieja Bonka walczy o życie. Lekarze odbierający poród popełnili błędy
Lekarze prowadzący poród popełnili błędy podczas porodu bliźniaczek - ustaliła wewnętrzna kontrola opolskiego szpitala ginekologicznego. Dyrekcja szpitala złożyła doniesienie do prokuratury, a dwóch lekarzy straciło stanowiska. Sprawa dotyczy porodu córek Bartłomieja Bonka - sztangisty, brązowego medalisty z Londynu. Dziewczynki urodziły się w tym szpitalu w ubiegły wtorek. Pierwsza urodziła się w dobrym stanie, druga - po 45 minutach - w złym, z ostrym niedotlenieniem mózgu.
Takie informacje po zapoznaniu się z raportem komisji przekazała dziennikarzom dyrektor Samodzielnego Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Opolu Aleksandra Kozok.
Sprawa dotyczy porodu córek Bartłomieja Bonka - sztangisty, brązowego medalisty z Londynu. Dziewczynki urodziły się w tym szpitalu w ubiegły wtorek. Pierwsza urodziła się w dobrym stanie, druga - po 45 minutach - w złym, z ostrym niedotlenieniem mózgu.
Sześcioosobowa komisja ustaliła, że były wskazania do przeprowadzenia cesarskiego cięcia - żona olimpijczyka rodziła przedwcześnie, w 34. tygodniu ciąży, a ciąża była bliźniacza. Prosiła też o to wielokrotnie rodząca, powołując się m.in. na wskazania lekarza prowadzącego ciążę, który przygotowywał ją na poród poprzez cesarskie cięcie. Mimo to ordynator zdecydował o porodzie siłami natury. Zdaniem członków komisji już po urodzeniu pierwszej z bliźniaczek pojawiały się kolejne wskazania do przeprowadzenia cesarskiego cięcia - był to nieprawidłowy zapis jednego z badań (prawidłowy na początku porodu).
- Na jego podstawie, nawet jeśli początkowo lekarz zdecydował o porodzie naturalnym, to rejestrując komplikacje, powinien był zmienić decyzję i zrobić cesarskie cięcie - powiedziała Kozok.
Komisja stwierdziła też braki dokumentacyjne - np. brak przeprowadzonych badań USG.
Ordynator i jego zastępca odwołani
Po kontroli ordynator oddziału patologii ciąży i jego zastępca zostali odwołani ze stanowisk, które pełnili przez kilkanaście lat. - Złożyłam też zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na niedopełnieniu obowiązków przez pracowników szpitala pełniących opiekę nad panią Bonk - powiedziała Kozok.
Rzeczniczka opolskiej prokuratury Lidia Sieradzka potwierdziła, że do prokuratury wpłynęło zawiadomienie ze szpitala ginekologicznego o możliwości popełnienia błędu w sztuce lekarskiej. Dodała, że opolski prokurator zadecydował - na podstawie doniesień medialnych - o tym, że prokuratura rejonowa sprawdzi, czy w przypadku porodu pani Bonk doszło do nieprawidłowości.
Jak powiedział Bartłomiej Bonk, stan jego córki do tej pory się nie poprawił. Obecny przy porodzie olimpijczyk wspomniał, że - mimo próśb i błagań jego żony oraz jego - ordynator podjął decyzję o naturalnym porodzie, a w trakcie porodu pojawił się tylko raz w sali porodowej. - Na pewno tego tak nie zostawię i podejmę kroki prawne, również na własną rękę - powiedział sportowiec.
Ciąża bliźniacza jest stanem wysokiego ryzyka
Wojewódzki konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa dr Wojciech Guzikowski, który przewodniczył powołanej przez szpital komisji badającej sprawę narodzin bliźniaczek, powiedział, że ciąża bliźniacza jest stanem wysokiego ryzyka, zwłaszcza jeśli chodzi o poród drugiego bliźniaka. - W miarę upływu czasu stan dziecka w macicy pogarsza się, ulega niedotlenieniu. Aby wyeliminować to ryzyko panuje obecnie trend, by taką ciążę rozwiązywać w drodze cięcia cesarskiego - powiedział dr Guzikowski.
Jego zdaniem za przeprowadzeniem cięcia cesarskiego w przypadku ciąży żony opolskiego olimpijczyka przemawiał też fakt, iż poród był przedwczesny, ale też, że pacjentka podczas ciąży była przygotowywana psychologicznie właśnie na takie rozwiązanie. Poza tym - zdaniem konsultanta - w trakcie trwania porodu "nie reagowano na sygnały, które mogły zwiastować na powiększanie się ryzyka".
Według niego na poród drugiej z bliźniaczek czekano zbyt długo - 45 min. - Mimo że akcja serca płodu nie wskazywała na ogólnie pojęty dobrostan płodu. Można było w trakcie porodu podjąć szybką decyzję o cesarskim cięciu, co jest obecnie stosowane. Przy dobrej organizacji przygotowania by potrwały może pięć minut.
Wojewódzki konsultant dodał, że neonatolodzy działający w powołanej przez szpital komisji wykluczyli inne przyczyny złego stanu drugiej z dziewczynek. - Należy więc uznać, że jedyną było ostre niedotlenienie, do którego doszło podczas oczekiwania na poród drugiego bliźniaka. Komisja uznała, że doprowadziły do tego błędne decyzje - zaznaczył dr Guzikowski.
Członek zarządu województwa opolskiego Roman Kolek powiedział, że przejrzy raport komisji dotyczący sprawy porodu dzieci Bartłomieja Bonka. Zwrócił się też do dyrekcji placówki o zestawienie i analizę przypadków, w których u urodzonych w szpitalu dzieci stwierdzono niedotlenienie okołoporodowe.