Coraz więcej dyslektyków
Z roku na rok przybywa w szkołach
dyslektyków. Prawdziwych i... naciąganych. Tylko od pracowników
poradni psychologiczno-pedagogicznych zależy, czy zaświadczenia
otrzymują uczniowie naprawdę dotknięci tą wadą - pisze
"Rzeczpospolita".
05.01.2005 | aktual.: 05.01.2005 07:12
Dyslektycy mają kłopoty w uczeniu się pisania i czytania - mylą litery i popełniają błędy ortograficzne, mimo że znają reguły poprawnego pisania - dodaje dziennik.
Zaświadczenie o dyslekcji stało się szczególnie cenne po wprowadzeniu ogólnopolskich egzaminów. Uczniowie ze stwierdzoną dyslekcją mogą pisać o pół godziny dłużej sprawdzian w szóstej klasie, a egzamin gimnazjalny - o godzinę dłużej. Podczas ostatniego egzaminu gimnazjalnego ośmiu na 100 uczniów korzystało z takich zaświadczeń. Ale były powiaty, gdzie wskaźnik dyslekcji wśród uczniów wynosił mniej niż 1% (powiat kolski, siemiatycki, raciborski, dzierżoniowski i przemyski). Rekordowo wysoki był natomiast w Sopocie - ponad 40% - informuje "Rzeczpospolita".
Dane o dyslekcji w Sopocie wzbudziły pytania zarówno o zasadność zaświadczeń, jak i o pracę tamtejszej poradni. Przeprowadzono dwie kontrole. Kuratoryjną i ministerialną. Ministerialna potwierdziła nasze ustalenia - nie było żadnych zarzutów - mówi dziennikowi Krystyna Laudańska z pomorskiego kuratorium. A nawet zostaliśmy pochwaleni za jakość pracy - dodaje Dariusz Okrzesik, dyrektor poradni.
Jak wskazują rozmówcy gazety na Pomorzu na szeroką skalę działa Polskie Towarzystwo Dyslekcji, dlatego świadomość rodziców jest wyższa niż w innych regionach kraju - zaznacza "Rzeczpospolita". (PAP)