ŚwiatCoraz trudniej o stanowisko wiceprezesa EBI dla Marka Belki

Coraz trudniej o stanowisko wiceprezesa EBI dla Marka Belki

Zaostrza się walka między krajami przystępującymi do Unii Europejskiej o stanowisko wiceprezesa Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Polakowi Markowi Belce przybył trzeci rywal - Węgier Gyoergy Suranyi.

Poinformował o tym dziennikarzy jeden z obecnych wiceprezesów tej unijnej instytucji kredytowej Wolfgang Roth. Do niedawna o stanowisko zarezerwowane dla przedstawiciela nowych państw członkowskich UE ubiegali się, prócz Belki, tylko Czech Ivan Pilip i Słoweniec Mojmir Mrak.

Droga do kompromisu

Po klinczu w tej sprawie, do którego doszło w styczniu na spotkaniu ministrów finansów 10 przyszłych państw członkowskich w Brukseli, wydawało się, że droga do kompromisu wiedzie przez podzielenie się 6-letnią kadencją wiceprezesa. Tak zrobiły w ostatnich latach Austria i Finlandia, dzieląc się kadencją wiceprezesa reprezentującego trzy państwa (także Szwecję), które przystąpiły do Unii w 1995 r. (ich łączny wkład do kapitału EBI jest porównywalny do wkładu 10 państw obecnie przystępujących do Unii).

Dyplomaci zainteresowanych krajów sugerowali, że Polak i Czech mogliby sprawować funkcję po trzy lata, a przez pierwsze kilka lat następnej kadencji przypadłaby ona Słoweńcowi. Jednak, zdaniem Rotha, nawet skrócona kadencja powinna trwać przynajmniej cztery lata.

Trudno zawrzeć porozumienie na 16 następnych lat i na tak długo z góry wykluczyć objęcie tej funkcji przez którekolwiek z pozostałych nowych państw: Słowację, kraje bałtyckie, Cypr czy Maltę. "Musicie dogadać się między sobą" - rozkłada ręce Roth, pytany, czy nie miałby pomysłu na kompromisowe rozwiązanie. Zapewnia też, że wszyscy kandydaci są bardzo dobrzy.

Nie tylko kompetencje

Belka i Pilip to byli ministrowie finansów, Suranyi - dawny prezes banku centralnego Węgier, Mrak jest reklamowany przez swój rząd jako prawdziwy znawca tematyki unijnej, gdyż to on negocjował finansowe aspekty członkostwa Słowenii w UE.

Zastrzegający anonimowość urzędnicy unijni przestrzegają, że w grę wchodzą nie tylko kompetencje kandydatów. Liczy się szerszy podział stanowisk i... siedzib rozmaitych biur czy agencji. Na niekorzyść Belki przemawia to, że Polska "ma" już dwa ważne stanowiska w europejskich instytucjach kredytowych: Hanna Gronkiewicz-Waltz jest wiceprezesem Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie, a Krzysztof Ners - Banku Rozwoju Rady Europy w Paryżu.

Niewykluczone, że Węgrzy zgłosili nagle swojego kandydata, żeby skłonić Polskę do handlu wymiennego. Oba kraje rywalizują też o siedzibę przyszłej unijnej agencji mającej koordynować zarządzanie granicami zewnętrznymi Unii. "Być może Węgrzy zaproponują Polakom transakcję: wycofamy naszego kandydata i poprzemy waszego, jeśli wy oddacie nam siedzibę agencji" - spekuluje jeden z brukselskich ekspertów. Być może częścią kompromisu będzie otwarcie nowego oddziału EBI w którymś z nowych państw Unii.

Wzmocniona pozycja Czech

Pozycję Czech umacnia to, że ich kandydata poparły Litwa i Słowacja. Litewska minister finansów i kandydatka na komisarza UE z tego kraju, Dalia Grybauskaite, robiąc aluzję do Polski, oświadczyła, że rozmiary kraju niekoniecznie muszą decydować o obsadzie takich stanowisk i że małym krajom też się coś należy. Czesi też używają "argumentów niemerytorycznych" i kuszą inne kraje na wszelkie sposoby. W swoim czasie oferowały na przykład Węgrom poparcie dla zabiegów węgierskich linii lotniczych Malev o przystąpienie do sojuszu lotniczego Sky.

Następne spotkanie ministrów finansów w tej sprawie odbędzie się zapewne 10 lutego przy okazji posiedzenia w Brukseli unijnej Rady ministrów gospodarki i finansów.

Największa instytucja kredytowa

EBI to największa instytucja kredytowa świata, wspierająca tanimi pożyczkami rozbudowę i modernizacje infrastruktury (drogi, koleje, lotniska, oczyszczalnie ścieków, rurociągi, telekomunikacja) w państwach członkowskich i innych krajach związanych z Unią. Polska korzysta z jej wsparcia od 1990 roku.

Prezesem EBI jest w tej chwili Belg Philippe Maystadt, pięciu wiceprezesów pochodzi z dużych państw członkowskich (mających zarazem największy udział w kapitale banku) - Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i Hiszpanii, a dwóch z mniejszych państw - Finlandii i Irlandii. Według siatki płac EBI, członkowie zarządu zarabiają brutto 13-16 tys. euro miesięcznie, nieco mniej niż komisarze UE.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)