Coraz ostrzejszy konflikt w krakowskiej szkole
Spór w Zespole Szkół Katolickich im. św. Rodziny zaostrza się. Rada rodzicielska i grono pedagogiczne oskarżają Stowarzyszenie "Dom Rodzinny" o próbę likwidacji placówki. We wtorek ulicami miasta przejdzie marsz protestacyjny.
21.11.2006 | aktual.: 21.11.2006 08:42
- Jeśli to nie pomoże, będziemy okupować szkołę - mówi Adam Kalita, przedstawiciel rodziców. Prezes Stowarzyszenia, Jan Andrzej Piątek nadal twierdzi, że konflikt nie istnieje. - Miałby on miejsce, gdyby spierały się dwie strony. Do mnie jednak nikt nie przyszedł i nie przedstawił swoich racji - twierdzi Piątek. O wywołanie zamieszania oskarża pojedynczych pedagogów i rodziców, których nazwisk nie chce zdradzić. Jego przeciwnicy uważają, że to zarząd Stowarzyszenia odpowiada za brak komunikacji. W piątek w kuratorium oświaty miało dojść do spotkania przedstawicieli rodziców, pedagogów, kurii oraz Stowarzyszenia. - Prezes Piątek nie wysłał jednak żadnego delegata. Nie było z kim dyskutować, więc rozeszliśmy się do domów - opowiada Kalita.
Na jakiej podstawie?
Konflikt rozgorzał, gdy w czerwcu tego roku ze stanowiska dyrektora szkoły odwołany został ks. Piotr Studnicki, który cieszył się wielkim zaufaniem rodziców i pedagogów. - Dyrektor zwolniony został dyscyplinarnie za poważne uchybienia w polityce finansowej placówki - twierdzi Piątek. Decyzja anulowana została jednak kilka dni później przez ówczesną prezes Stowarzyszenia, Lidię Rutowicz. - Formalnie nadal jestem dyrektorem. Problem polega jednak na tym, że na stanowisku prezesa Stowarzyszenia jest dziś inna osoba, która nie uznaje tej decyzji - mówi ks. Studnicki. Na gablocie szkolnej opublikowana została informacja, która mówi, że zarząd utrzymuje w mocy pierwotne postanowienie, a ks. Studnicki nie jest już dyrektorem. - Zarzucono mi niegospodarność finansową, ale to nieprawda. Stowarzyszenia nie interesują problemy szkoły, ale pieniądze i uparte dążenie do przejęcia władzy - dodaje. Murem za byłym dyrektorem stoją rodzice i pedagodzy. - Ks. Studnicki został odwołany, ponieważ był niesterowalny przez zarząd
Stowarzyszenia i bronił niezależności finansowej szkoły - twierdzi matka dwójki uczniów szkoły.
Chodzi o pieniądze?
Protestujący zarzucają również zarządowi przejęcie kontroli nad finansami placówki. Uznają to za zamach na niezależność, którą szkoła wywalczyła sobie w 2001 roku. Urzędujący przed tą datą prezes Stowarzyszenia ks. Franciszek Płaczek oskarżany był przez część rodziców o wprowadzanie wśród uczniów i kadry nauczycielskiej atmosfery terroru, wywieranie psychicznych nacisków, stosowanie gróźb i szantażu mających na celu wymuszanie posłuszeństwa. List z prośbą o pomoc w tej sprawie wysłano nawet do Jana Pawła II. Pismo przeczytać można na stronie internetowej www.dramat-w-szkole.kra.pl. - Nie przejęliśmy kontroli nad finansami. Wyznaczyliśmy jedynie osoby do zatwierdzania przelewów. Tylko dlatego, że zmienił się zarząd. Nie mogliśmy pozwolić, aby kontrolę nad finansami sprawowały osoby, które nie mają już do tego prawa - tłumaczy Piątek.
Trzecia strona sporu
Kolejnym graczem w sprawie jest krakowska Kuria Metropolitalna, popierająca rodziców i nauczycieli. Chce odzyskać możliwość kontroli nad szkołą, którą utraciła kilka miesięcy temu. Stowarzyszenie "Dom Rodzinny" reaktywowało swoją działalność w 1991 roku. Jako organizacja kościelna, uznawała zwierzchnictwo kardynała krakowskiego. Kuria dbała również o poziom edukacji w szkole. Sytuacja zmieniła się w czerwcu, po wysłaniu przez Stowarzyszenie listu do kard. Stanisława Dziwisza, w którym zarząd stwierdził, że uznaje organizację za świecką. - Dodatkowo manipulowanie przez zarząd statutem sprawiło, że biskup krakowski stracił wpływ na to, co dzieje się w szkole. Diecezja nigdy się nie wtrącała, ale jesteśmy nadal adresatem oczekiwań rodziców - mówi ks. Bogdan Kordula, pełnomocnik kurii. Powagi sprawie dodaje fakt, że Stowarzyszenie jest właścicielem majątku wartego kilkadziesiąt milionów złotych. Na tyle wyceniane są należące do niego kamienice, m.in. te, w której mieści się Zespół Szkół Katolickich. - Złożyliśmy
do sądu wniosek o weryfikację wpisu do KRS Stowarzyszenia, które nie może być traktowane jako świeckie. Jego tradycja głęboko tkwi w kulturze katolickiej. Zarząd robi wszystko, aby ten katolicki model szkoły zniszczyć - twierdzi ks. Kordula.
Ucierpią dzieci?
Jedno jest pewne, że w konflikcie ucierpią sami uczniowie. Wszystkie strony wzajemnie oskarżają się o wciągnięcie ich do sporu. - Gdybyśmy go nie zorganizowali, sprawa utonęłaby zapewne w urzędniczym niebycie. To nasza ostatnia szansa - mówi Kalita.
ARKADIUSZ BŁASZCZYK