Coraz mniej wróbli
Polscy ornitolodzy biją na alarm! Wróblom
domowym grozi wyginiecie - czytamy w "Metrze".
30.03.2006 | aktual.: 30.03.2006 08:21
Jeszcze kilkanaście lat temu wróble były najpopularniejszymi polskimi ptakami. Bez trudu można je było zobaczyć w każdym mieście, bo ten gatunek ptaków zawsze żył blisko ludzi i dzięki nim. I jak mówią ornitolodzy, właśnie przez człowieka populacja tych ptaków z roku na rok maleje.
W latach 60. badałem stada wróbli nad Wisłą liczące od 2 do 5 tys. sztuk. Dziś nie spotka się grupy liczącej choćby 100 ptaków - twierdzi ornitolog i ekolog prof. Jan Pinowski.
Domowe wróble giną, bo brakuje im miejsc do lęgu i żerowania. Zwykle zakładały gniazda w strzechach drewnianych budynków, stajniach czy stodołach. Takich miejsc jest coraz mniej.
Skoro wróbel mieszkał z człowiekiem, to był także przyzwyczajony do "ludzkiego" jedzenia - okruchów i odpadów. Teraz śmieci pakowane są w worki i ptaki mają odcięty dostęp do takiego pożywienia. Poza tym z ulic zniknęły konie, których odchody były kolejnym źródłem pożywienia - twierdzi Przemysław Kunysz z Przemyskiego Towarzystwa Ornitologicznego.
Co możemy zrobić, by pomóc wróblom? Przede wszystkim dokarmiać je. Wysypywać okruchy do karmników lub na trawę. Niekoniecznie na parapet, bo wówczas ptaki mogą zabrudzić nam balkony - mówi gazecie Pinowski.
Jasne, że nie będziemy rezygnować z worków na śmieci i rozgrzebywać odpadów specjalnie dla wróbli, ale jeśli ptaki będą miały jedzenie, poradzą sobie i z wiciem gniazd - podkreśla.
Także drugi gatunek wróbla, mazurek, zamieszkujący łąki ma się coraz gorzej - pisze "Metro". Wycinane są jego miejsca lęgowe, czyli dziuple wierzb. Do tego dochodzą bardzo ostre zimy, jak choćby ostatnia, i te najliczniejsze niegdyś ptaki zamiast powiększać swoje stada, walczą tylko o przetrwanie. Za kilka lat wróbel będzie w naszym kraju gatunkiem chronionym. Tak jak jest w Anglii i w północnych Niemczech - mówi Pinowski. (PAP)
Więcej: Metro - Coraz mniej wróbli