Coraz groźniejszy głodowy strajk ukraińskiej bohaterki. "Nie poddam się"
Ciemne, krótki, ścięte "na męsko" włosy, przenikliwe spojrzenie jasnych oczu, delikatna twarz i mocna sylwetka - tak prezentuje się na zdjęciach, które można znaleźć w internecie, Nadia Sawczenko, ukraińska pilotka oskarżona w Moskwie o zbrodnie wojenne. Ale jak wygląda dzisiaj Sawczenko, nie wiadomo. Według doniesień jej adwokatów schudła kilkanaście kilogramów przez prowadzoną niemal od 50 dni głodówkę. Niedawno trafiła do więziennego szpitala.
W Kijowie mówi się o niej "bohaterka" i zorganizowano kilka dni temu marsz na rzecz jej uwolnienia. A Twitter jest pełen kolaży z jej wizerunkiem i hasłem #FreeSavchenko ("Uwolnić Sawczenko"). Ale w tym samym serwisie nie brakuje komentarzy, że Ukrainka jest morderczynią, bo w Moskwie Sawczenko została oskarżona m.in. o współudział w zabójstwie dwóch rosyjskich dziennikarzy na wschodzie Ukrainy.
Z frontu na front
Na długo przed wybuchem walk w Donbasie Sawczenko musiała stoczyć własną batalię, by stać się pierwszą kobietą pilotem w ukraińskich siłach powietrznych. Nie da się jej odmówić uporu, bo w końcu osiągnęła cel i została nawigatorem śmigłowca bojowego Mi-24. Była też jedyną ukraińską żołnierką służącą w Iraku. Powstał nawet krótki dokument o dumnej pani porucznik.
Gdy na przełomie 2013 i 2014 r. wybuchły protesty na kijowskim Majdanie, pochodząca ze stolicy Nadia i jej młodsza siostra Wira zaczęły wspierać antyrządowy ruch. Kilka miesięcy później Sawczenko wzięła urlop w swojej jednostce i wyjechała do Donbasu. Przyłączyła się do ochotniczego batalionu "Ajdar". 17 czerwca ubiegłego roku Sawczenko została złapana w obwodzie ługańskim przez prorosyjskich separatystów i wkrótce świat obiegło nagranie z jej przesłuchania.
Na wideo widać przykutą do rury kobietę ubraną w wojskową panterkę. Przesłuchujący pyta, czy walczyła za pieniądze. - Naprawdę sądzisz, że ktoś mi za to zapłaci? - odpowiada Sawczenko, którą cytował serwis Voices of Ukraine. Pilotka rozmawia też z rosyjskim dziennikarzem "Komsomolskiej Prawdy". - Oni mnie nie wypuszczą, zabiją mnie. Poza tym, to wasze rosyjskie władze mnie zabiją na podstawie zarzutów, które są mi stawiane - mówi mu. Pilotkę oskarżono o nakierowanie ostrzału artylerii, w którym zginęli m.in. rosyjscy dziennikarze.
Przez pewien czas po publikacji tego nagrania nie było wiadomo, co się dzieje z Sawczenko. W końcu "odnalazła się" w rosyjskim areszcie w Woroneżu, a potem została przewieziona do Moskwy na obserwację psychiatryczną. Ukraińskie władze twierdzą, że Sawczenko po prostu porwano. Mimo to niedawno do listy zarzutów przeciw ukraińskiej żołnierce dodano nielegalne przekroczenie granicy.
Coraz groźniejsza głodówka
Tymczasem na Ukrainie trwa niekończąca się kampania na rzecz jej uwolnienia. Wypuszczenia pilotki domagał się sam prezydent Petro Poroszenko. A rosyjski Memoriał uznał ją za więźnia politycznego (czytaj więcej)
. Jesienią żołnierka została nawet in absentia wybrana do ukraińskiego parlamentu z ramienia Batkiwszczyny. Niedawno przyznano jej też immunitet dyplomatyczny ukraińskiego przedstawiciela w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy (PACE). 26 stycznia, w dniu rozpoczęcia sesji PACE, na całym świecie odbyły się demonstracje poparcia dla Sawczenko. Ale rosyjskie władze nie zamierzają się ugiąć.
Zobacz również wideo: Ukrainka w rosyjskim więzieniu. Od 49 dni głoduje.
Jak grochem o ścianę uderzają też apele USA, mówiące o zaniepokojeniu stanem zdrowia Sawczenko, bo pilotka od 13 grudnia ubiegłego roku prowadzi strajk głodowy. Według ostatnich doniesień z Rosji została ona przeniesiona do więziennego szpitala (czytaj więcej)
.
Sama Sawczenko twierdzi, że pomagała rannym, gdy ją złapano, i jest niewinna. Jak opisuje brytyjski "The Telegraph", jej prawnicy są przekonani, że mogą tego dowieść i twierdzą, że Ukrainka wpadła w ręce separatystów godzinę przed śmiercią dziennikarzy. Ale i rosyjska prokuratura ma swoje dowody. Do oskarżeń dołączają rosyjskie media, m.in. powołując się na raport Amnesty International o nadużyciach, których miał się dopuścić batalion "Ajdar".
"Dała swoje słowo: 'do dnia, w którym nie wrócę na Ukrainę, lub do ostatniego dnia mojego życia w Rosji' i nie poddam się" - napisała Sawczenko w liście, który w połowie stycznia jeden z jej adwokatów, Nikołaj Polozow, zamieścił na Twitterze, i który zacytował "The Guardian". Jak podaje ten brytyjski dziennik, ci, którzy widzieli się z Sawczenko, są przekonani, że jest gotowa nawet na głodową śmierć, jeśli nie zostanie wypuszczona.
Niedługo więc żadne dowody mogą nie być potrzebne.