PolskaCoraz bardziej dramatyczna sytuacja w radomskim szpitalu

Coraz bardziej dramatyczna sytuacja w radomskim szpitalu

Pielęgniarki z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego drugi dzień prowadzą strajk generalny. Spotkanie związków zawodowych z dyrekcją nie przyniosło porozumienia.

06.08.2009 | aktual.: 10.08.2009 11:59

Dyrektor szpitala Andrzej Pawluczyk przedstawił pielęgniarkom sytuację szpitala i zapowiedział, że dalszy strajk może doprowadzić do konieczności zawieszenia działalności niektórych oddziałów. Według niego, nie ma możliwości wprowadzenia podwyżek płac, czego żądają pielęgniarki; placówka ma już 20 mln zł długu, z czego 5 mln zł - to zobowiązania wymagalne.

Pielęgniarki - jeszcze przed spotkaniem z dyrekcją - ustaliły, że nawet jeśli miałoby dojść do zamknięcia szpitala, będą kontynuować akcję strajkową. - Przeprowadziłyśmy głosowanie i dokładnie 100% opowiedziało się za dalszym strajkiem - powiedziała przewodnicząca szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Anna Trzaszczka.

Pawluczyk zapewnił, że obsada pielęgniarska jest obecnie zapewniona na wystarczającym minimalnym poziomie, ale szpital nie będzie w stanie prowadzić piątkowego ostrego dyżuru na oddziale chirurgicznym.

Według dyrektora na razie nie ma potrzeby kierowania wniosku do wojewody o czasowe zawieszenie działalności jakiegokolwiek oddziału, co wiązałoby się z ewakuacją pacjentów. - Poinformujemy jedynie wojewodę o tym, że z powodu braku pielęgniarek nie jesteśmy w stanie świadczyć piątkowego dyżuru ostrego na oddziale chirurgii. Będzie go musiał przejąć drugi radomski szpital - na Józefowie - wyjaśnił dyrektor.

Według szacunków dyrekcji w szpitalu przebywa około 220 pacjentów; w sumie w lecznicy jest 600 łóżek. - Pacjenci są wypisywani po zakończonym leczeniu, ale po jutrzejszym dyżurze liczba chorych znowu wzrośnie - zauważył Pawelczyk.

Według pielęgniarek - przy takiej obsadzie - nie uda się utrzymać szpitala dłużej niż do soboty.

Od tygodnia wstrzymane są planowe przyjęcia na wszystkie szpitalne oddziały. Pacjenci są sukcesywnie wypisywani do domu.

Pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala od stycznia. Domagają się podwyżek średnio o 600 zł brutto, a także m.in. wprowadzenia taryfikatora, siatki płac i norm zatrudnienia.

Strajk w radomskim szpitalu rozpoczął się w środę rano. Strajkujące pielęgniarki, ubrane w czarne koszulki, przebywają w szpitalnej świetlicy. Na oddziałach pozostały głównie siostry oddziałowe i pielęgniarki ściągnięte na zastępstwo m.in. z poradni specjalistycznych.

Według Trzaszczki dyrekcja nie zabezpieczyła opieki pielęgniarskiej na dostatecznym poziomie. - W nocy koleżanki ze zorganizowanego przez nas zespołu interwencyjnego, który miał zapewniać pomoc w nagłych wypadkach, wzywane były do rutynowych czynności pielęgniarskich, np. podania krwi czy leków, a także - do wykonania zastrzyku czy wywiezienia zwłok pacjenta - wyjaśniła.

Wicedyrektor szpitala Tadeusz Kalbarczyk powiedział, że sytuacja w placówce jest na bieżąco monitorowana. - Ale w przypadku stwierdzenia stanu zagrożenia zdrowia i życia pacjentów dyrektor szpitala może zgłosić wniosek do wojewody mazowieckiego o zawieszenie działalności określonego oddziału - zastrzegł Kalbarczyk.

Minister zdrowia Ewa Kopacz pytana w środę o sytuację w radomskiej placówce wskazała, powołując się na dane NFZ, że jest to szpital, w którym jest 600 łóżek, z czego tylko połowa jest wykorzystywana. - W tym 600-łóżkowym szpitalu, wykorzystanym na poziomie 300, jest zatrudnionych 1500 osób - podała.

Jak podkreśliła, "to nie jest tak, że jak coś się dzieje w szpitalu, to za to odpowiada minister". - Każdy ze szpitali ma organ założycielski. Organem założycielskim dla tego szpitala jest rada miasta i prezydent miasta. Ten organ, a nie minister zdrowia, śledzi dokładnie dynamikę zadłużania placówki - powiedziała Kopacz.

Minister wskazała, że za bezpieczeństwo zdrowotne na tym terenie odpowiada jednostka samorządu terytorialnego - czyli prezydent miasta, i to on będzie musiał podjąć decyzję o ewakuacji szpitala lub nie.

Pielęgniarki są oburzone, że w spotkaniach z nimi nie bierze udziału nikt z władz miasta. - Albo ten szpital nie jest dla nich ważny, albo sytuacja nie jest jeszcze na tyle poważna, by zajął się nią prezydent - powiedziała Trzaszczka. Dyrekcja szpitala zapewnia, że władze miasta są na bieżąco informowane o sytuacji w placówce.

Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie radomskim. Leczą się w nim pacjenci nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)