Codziennie jeden polski nastolatek próbuje się zabić
Szczęśliwe? Wolne od trosk? Czy polskie dzieci właśnie takie są? Bynajmniej. Dziś nawet 12-letnie dzieci cierpią na depresję. Statystyki szybują w górę z roku na rok. Niemal każdego dnia jeden nastolatek w Polsce podejmuje próbę samobójczą. Uwagę psychologów przykuwają szczególnie nastoletni chłopcy, którzy choć rzadziej niż dziewczęta wpadają w stany depresyjne, to skuteczniej odbierają sobie życie.
- Chłopcy są bardziej zdeterminowani od dziewcząt i kiedy zdecydują będą wybierać radykalniejsze, ostateczne rozwiązania. Stąd większa liczba prób samobójczych u chłopców, które kończą się śmiercią - wyjaśnia prof. Agnieszka Gmitrowicz, suicydolog ( interdyscyplinarna nauka zajmująca się samobójstwami oraz próbami samobójczymi, lecz również szeroko pojętą autodestruktywnością) z Klinki Psychiatrii Młodzieżowej Uniwersytetu Łódzkiego.
U chłopców problemy mogą mieć również związek z ich, mniejszym niż u dziewcząt, kapitałem psychologicznym. - Chłopcy są mniej otwarci, nie mówią, nie szukają pomocy, nie alarmują otoczenia. W efekcie nie potrafią rozładować napięcia - tłumaczy dr Mariola Bieńko, socjolog rodzinny z Uniwersytetu Warszawskiego. Chłopcy zazwyczaj później niż ich rówieśniczki zaczynają mówić i mają mniejszy zasób słownictwa, a to sprawia, że trudniej im zdefiniować własne uczucia i przeżywane emocje.
W ten sposób chłopcy zamiast zapobiegać pozwalają chorobie rozwijać się. Efekty są takie, że cierpią z tego powodu jako dzieci, i jako dorośli. - Zamykają się w sobie również dlatego, że nasza kultura wymaga od nich siły, aby się nie użalali, żeby nie płakali, a czasami powinni - dodaje dr Mariola Bieńko.
- Poza tym musimy pamiętać, że niektórzy chłopcy to po prostu wrażliwe istoty. Najmłodsi pytają o sens życia, są zagubieni. Jeden z moich pacjentów, nastoletni chłopiec, bardzo silnie przeżywa fakt, że nauczyciel poniża słabego ucznia. Jest tym zbulwersowany, ale też bezsilny wobec głupoty dorosłych - dodaje psycholog Justyna Święcicka z Uniwersytetu dla Rodziców, która na co dzień pracuje z młodzieżą z problemami emocjonalnymi i rodzinnymi.
Z badań nad związkiem depresji z płcią wynika, że dotyka ona w mniejszym stopniu chłopców niż dziewczęta. Trudno jednak rozgraniczyć źródła depresji u chłopców i dziewcząt. Zasadniczo wymienia się czynniki wspólne dla obu płci: relacje z rówieśnikami, ze szkołą, czy choroby. Psychologowie zgodnie jednak podkreślają, że to dzięki dobremu wychowaniu dzieci łatwiej radzą sobie z depresją.
Zdaniem zapytanych ekspertów polscy rodzice nie zawsze jednak zdają sobie sprawę z tego, że ich podejście do dziecka może być jednym z czynników wywołujących depresję.
- Generalnie w Polsce rodzice nie myślą już: "dziecko rób cokolwiek, bylebyś było szczęśliwe". Dziecko ma być powodem do dumy, ma imponować, ma być idealnym produktem. Żyjemy konsumpcjonizmem i on nas do pewnych wartości przekonuje - diagnozuje dr Mariola Bieńko. - Rodzice nieustannie szkolą się, planują swoje kariery i tego samego wymagają od dziecka. Wierzą, że pomagają im mieć pewny start. Planują wolny czas dziecka pod kątem rozwoju kompetencji - dodaje.
Tymczasem pogorszenie zdrowia psychicznego młodych wiąże się m.in. z tym, że stawia się przed nimi zbyt wcześnie zadania, którym nie są w stanie sprostać. Ilość czasu potrzebna na zaspokojenie potrzeb i zakończenie rozwoju przed etapem dorosłości kurczy się. Młodzi są niedojrzali, nie potrafią sprostać rzeczywistości, a ta ich nie oszczędza.
- Przykładem może być zbyt wczesny przymus wyboru ścieżki kariery. W tym kontekście mówimy tu już o szóstoklasistach. Dzieci, z którymi pracuję mają świadomość, że mogą podjąć złą decyzję i zamknąć sobie inne drogi. Skąd kilkunastolatek może wiedzieć jaki zawód będzie wykonywał w dorosłym życiu? - pyta psycholog Justyna Święcicka z Uniwersytetu dla Rodziców. I dodaje, że stawianie zbyt młodym tak ważnych wyborów wywołuje konieczność wykazania się w zbyt młodym wieku, a w efekcie przynosi ogromny stres, który wywołuje lęk i depresję.
- Wyścig szczurów właściwie zaczyna się dzisiaj już w przedszkolu, a to intensywna i wyczerpująca praca dla młodego człowieka - dodaje dr Mariola Bieńko. - Rodzic musi mieć to na uwadze oraz fakt, że rodzina i pozytywne z nią relacje to jeden z czynników najsilniej chroniących przed zaburzeniami depresyjnymi.
Rzeczy zdawałoby się tak banalne jak wspólne jedzenie posiłków i spędzanie razem czasu wolnego dają młodym poczucie bezpieczeństwa. - Dzisiaj młodzi mają niewiele punktów zaczepienia, stąd tak ważna jest rodzina jako gotowa matryca z wzorami zachowań. Młody człowiek musi od kogoś nauczyć się dorosłego życia i czerpać, aby w przyszłości zbudować swoją odporność na niepowodzenia, stres, zaburzenia depresyjne - zaznacza dr Bieńko.
Katarzyna Szewczuk, Wirtualna Polska