Co zostanie z wyborczych deklaracji?
Coś drgnęło. W samo południe w poniedziałek rozpocznie prace pierwszy zespół ekspertów PiS i PO. Na początek... kwestie makroekonomiczne i budżetowe. Oprócz tego powołanych będzie jeszcze osiem innych zespołów, w tym do spraw podatkowych. Czy jednak ten punkt konsultacji międzypartyjnych nie okaże się najtrudniejszy?
Rozmowy do tej pory odbywały się w cieniu kampanii prezydenckiej - twierdzi Tadeusz Cymański z PiS.
W poniedziałek jedni się będą godzić, drudzy triumfować. Potem trzeba rozpocząć rzeczowe konsultacje, opracować harmonogram wprowadzanych zmian, gdyż nie wszystko uda się od razu.
Przedwyborcza propozycja PO to "trzy razy 15", czyli 15 proc. stawki podatku od osób fizycznych, od firm oraz stawka VAT. Do tego żadnych ulg. PiS postulowało redukcję stawek podatkowych do 18 proc. dla najuboższych. Bogatsi najpierw zapłacą 32 proc., ale za kilka lat już tylko 28. Ulgi - do likwidacji, poza ulgą demograficzną - mając dzieci, zapłacisz mniej podatków. To było jednak przed wyborami parlamentarnymi. Co z tego zostanie?
Teraz trzeba będzie wypracować wspólny program.
_ Zagrożeniem dla porozumienia między PO i PiS mogą być nieprzewidziane pomysły PiS_ - uważa prof. Henryk Ćwikliński, ekonomista z Uniwersytetu Gdańskiego, związany z PO. Mam jednak wrażenie, że punktów wspólnych jest całkiem sporo. Niższe stawki, likwidacja ulg, uproszczenie systemu. Są szanse na porozumienie - ocenia Cymański. Trzeba się otworzyć na programy. Jestem przekonany o potrzebie wzmocnienia rodziny, jeśli jednak nie dzięki ulgom podatkowym, to w innej formie.
A "Trzy razy 15"?
To chyba można już między bajki włożyć - twierdzi Tadeusz Cymański.
Złoty środek na VAT Na dyskusje w sprawie PIT mamy jednak trochę czasu, gdyż ze względu na procedurę będzie to rozmowa o PIT 2007. Bardziej paląca jest sprawa VAT.
Wydaje się, że stanowiska są odległe, ale tak naprawdę jest duża możliwość porozumienia - twierdzi Ćwikliński.
Jak pogodzić 15-proc. VAT proponowany przez PO z pomysłami PiS?
Wzorujmy się na Hiszpanii. Tam stawka podstawowa VAT wynosi 16 proc., żywność opodatkowana jest stawką 7 proc., a nie ma stawki 0 proc., tylko 4. W efekcie VAT jest niższy niż nasze obecne 22 proc., czego chce PO, a jednocześnie nie drożeje żywność. Likwidacja stawki 0 sprawi, że budżet nie straci. Takie rozwiązanie zadowoli konsumentów, PO, PiS. Wprawdzie system nie będzie superprosty, ale ważniejsze jest zadowolenie ludzi i porozumienie partii - wyjaśnia Ćwikliński.
Mniej konkretniej i wstrzemięźliwiej w tej sprawie wypowiada się Cymański.
Teraz jest moment weryfikacji budżetowych - twierdzi. Wszelkie zmiany w przyszłym roku będą trudne z uwagi na ograniczone pole manewru. Dlatego od razu nie należy spodziewać się rewolucyjnych zmian.
Belka, czyli punkt wspólny
Obie partie akcentują więc potrzebę obniżenia podatków. Spór trwa o to, o ile niższe i kto szybciej na tej obniżce skorzysta. Pojawił się też wspólny punkt.
Podatek giełdowy zniknie z początkiem 2007 roku - zapewnił na łamach "Parkietu" Kazimierz Marcinkiewicz, desygnowany na premiera. Chodzi o tzw. podatek Belki, czyli nie tylko giełdowy, ale od wszystkich zysków z oszczędności, także tych nagromadzonych w bankach.
Pomysł likwidacji podatku od zysków popiera także PO. O tym jednak było wiadomo od dawna. W "solidarnym programie" PiS to coś nowego. Skorzystają więc solidarnie wszyscy, ale... najbardziej najbogatsi, np. inwestorzy giełdowi.
Większość Polaków skorzysta na tym niewiele, bo i oszczędności raczej posiadają mizerne. Regularnie oszczędza zaledwie 5 proc. Polaków, trzy czwarte nie ma żadnych oszczędności - wynika z badania przeprowadzonego przez Instytut Badania Opinii i Rynku Pentor w okresie wrzesień 2004 - sierpień 2005. Zaledwie 6 proc. pytanych zadeklarowało, że odkłada co miesiąc do 100 zł, 6 proc. od 101 do 300 zł, a tylko 3 proc. oszczędza każdego miesiąca ponad 300 zł. Posiadanie oszczędności powyżej kwoty 10 tys. zł zadeklarowało 2 proc. respondentów.
Artur Kiełbasiński Wioletta Kakowska
NaszeMiasto.pl