Co zadecyduje o trwałości rozejmu Hamas-Izrael?
O trwałości rozejmu między Hamasem a Izraelem zadecyduje nie tylko militarna potęga Izraela, ale także gotowość Izraela do wypracowania stałego, politycznego rozwiązania z Palestyńczykami - pisze szef think tanku CFR Richard Haass na łamach "Financial Timesa". Głos w sprawie rozejmu zabrał także prof. Marek Dziekan, kierownik Katedry Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki Uniwersytetu Łódzkiego.
22.11.2012 | aktual.: 22.11.2012 12:40
"Potęga militarna ma swoje granice - Izrael nie może zmusić siłą Palestyńczyków do posłuszeństwa ani nie powinien rozważać ponownej okupacji Strefy Gazy, bo nic nie wskazuje na to, że kolejna przyniesie lepsze rezultaty niż poprzednia". Dlatego Izrael musi rozpocząć rozmowy z Palestyńczykami - podkreśla Haass, szef amerykańskiej Rady Stosunków Zagranicznych (Council on Foreign Relations, CFR), w opublikowanym artykule.
Jak wskazuje, obecnie państwo żydowskie ma do wyboru jednego z dwóch równie "wadliwych" partnerów - umiarkowany Fatah na Zachodnim Brzegu, który "dąży do pokoju, ale jest zbyt słaby, by pójść na znaczące ustępstwa", oraz radykalny Hamas w Strefie Gazy, który jest "silny, ale nie chce zrzec się przemocy i uznać Izraela".
Jego zdaniem Izrael ma wobec tego dwa wyjścia: albo umocnić świeckie władze na Zachodnim Brzegu, albo starać się złagodzić stanowisko Hamasu. Pierwsze rozwiązanie wymagałoby zniesienia sankcji, których celem było "osłabienie i upokorzenie Autonomii Palestyńskiej", drugie polegałoby na "osłabieniu potencjału militarnego Hamasu i pokazaniu, że negocjacje mogą przynieść lepsze skutki".
Nie wiadomo, czy Hamas jest gotów na kompromisy - zastrzega Haass. Na niekorzyść radykalnej organizacji przemawia jednak wynik najnowszej eskalacji napięcia z Izraelem oraz fakt, że Hamas sprowokował ją krótko po ważnej wizycie premiera Kataru i uzyskaniu od tego państwa pomocy finansowej. W ten sposób Hamas "uniezależnił się od Iranu i Syrii tylko po to, by zmarnować nową szansę" - pisze Haass.
Z kolei w komentarzu redakcyjnym "New York Timesa" czytamy, że trwałość ogłoszonego w środę rozejmu między Hamasem a Izraelem stoi pod dużym znakiem zapytania. Gazeta wybija ponadto, że w najnowszej odsłonie konfliktu zmarginalizowany został umiarkowany palestyński prezydent Mahmud Abbas.
Wynegocjowane przez Egipt zawieszenie broni "nie zapewni trwałego bezpieczeństwa, jeśli po nim nie nastąpią nowe wysiłki na rzecz rozwiązania dwupaństwowego" - podkreśla amerykański dziennik.
Polski profesor o rozejmie
"Tego rozejmu w jakimś sensie należało się spodziewać, ponieważ ogólnie rzecz biorąc sytuacja na Bliskim Wschodzie jest dosyć trudna, wiadomo wchodzą tutaj w grę wydarzenia w Syrii, więc cały kontekst jest istotny. Jeszcze jeden "pożar" w tym regionie na pewno by sprawił, że sytuacja stałaby się absolutnie nie do wytrzymania w sensie politycznym. Bardzo dobrze, że do tego rozejmu doszło, co obie strony uważają za zwycięstwo i co jest - zresztą - dosyć typowe dla tego konfliktu od 1948 r." - pisze prof. Marek Dziekan, kierownik Katedry Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki Uniwersytetu Łódzkiego.
Myślę, że perspektywy utrzymania rozejmu są przynajmniej kilkumiesięczne. Oczywiście trudno podejrzewać, żeby to już było rozwiązanie konfliktu; jak najbardziej nie. Tym bardziej, że tutaj istnieje rachunek krzywd trwający ponad pół wieku i trudno przewidywać, żeby nagle po krótkim spięciu nastąpiło zawieszenie borni, które by oznaczało stały pokój. To jest oczywiście bardzo trudne.
Natomiast to zawieszenie broni ma jeszcze jeden aspekt dosyć istotny; chodzi o inną rolę Egiptu niż do tej pory, ponieważ Egipt pod nowymi rządami stanął zdecydowanie i jednoznacznie po stronie Palestyńczyków i odegrał sporą rolę w zwarciu tego zawieszenia broni. To powoduje, że sytuacja, mimo że się powtarza, że nastąpiło kolejne zawieszenie broni, ma troszeczkę inny wymiar polityczny.
Od kliku lat nie było aż tak dużego konfliktu. Nie należy spodziewać się, żeby te wydarzenia spowodowały, że tego typu konflikt już się nie powtórzy. Jest to raczej mało prawdopodobne, ponieważ wiadomo, że strona palestyńska dąży do stworzenia państwa palestyńskiego niejako na swoich zasadach, natomiast Izrael ma tutaj swoje zasady, które się nie do końca zgadzają. W związku z tym na pewno tego typu krótsze lub dłuższe, ostrzejsze lub łagodniejsze konflikty będą się powtarzać".