Co uratowało Joannę Muchę od dymisji?
Brak następcy? Plotki o rzekomej ciąży? Czy to, że jest piękną kobietą. Wszystko po trochu. "Wprost" ujawnia dlaczego premier nie odwołał Joanny Muchy, minister sportu i turystyki ze stanowiska.
28.10.2012 | aktual.: 28.10.2012 15:44
"Wprost" postanowił szczegółowo prześledzić przebieg wydarzeń ostatnich dni związanych z minister sportu. W pierwszych godzinach po odwołanym meczu Polska-Anglia na Stadionie Narodowym Tusk podobno ciskał gromy. – Zagryzłby ją, nie dopuszczał innego scenariusza niż dymisja – opowiada polityk mający do czynienia z premierem w tamtym czasie.
Jeden z rozmówców tygodnika opisuje, że Tusk po wieczornym spotkaniu z Muchą w dniu odwołania meczu miał wycedzić na jej tłumaczenia: "Pani to się nie odzywa, bo pani nawet nie wiedziała, o której jest mecz".
Mucha przez kilka dni nie pokazywała się światu. Chciała sama złożyć dymisję w czwartek. Jednak gdy pojawiła się z nią w poniedziałek u premiera, ten przekonał ją, by jeszcze zaczekała, że nic jeszcze nie jest przesądzone.
Tusk następnego dnia miał mówić politykom PO, że jest zaniepokojony stanem pani minister. Zdementował nawet, że Mucha nie jest w ciąży, bo pali papierosy.
Zdaniem "Wprost" kluczowym argumentem dla Tuska, aby nie odwoływać minister sportu miała być reakcja środowisk feministycznych na decyzję o zdymisjonowaniu młodej kobiety, która przecież nie odpowiada bezpośrednio za sytuację na Stadionie Narodowym.
Więcej na www.wprost.pl