PolskaCo tam w dusy gro

Co tam w dusy gro

W głowie wszystko obmyśli, a potem z tego powstają cuda i cudeńka: ceberki z pieńków, plac zabaw dla chomika, moździerze z brzózki, solniczki czy budki dla ptaków. Jan Wrublewski z Hajnówki od lat przyjeżdża na targi sztuki, by turystom i krakowianom pokazać swe najlepsze wyroby.

25.08.2003 08:43

Kiedy lat temu 35 zaczynał robić w drewnie, nie miał nawet dłuta. Nie miał na nie pieniędzy. Wykonał narzędzie z gwoździ i tak zaczęły powstawać pierwsze chochle, łyżki, stolnice. Potem wymyślił maszynę z piły motorowej, która pozwalała na robienie wgłębień w drewnianych miskach. I poszło. Dziś, gdy przyjeżdża do Krakowa, wypatrują go od razu starzy klienci i składają specjalne zamówienia. Każda rzecz przez Jana zrobiona jest niepowtarzalna, nie ma drugiej takiej samej łyżki czy misy.

Na Targi Sztuki Ludowej, organizowane przez Cepelię już 27 raz, przyjechało 150 twórców. - Są z całej Polski, od Augustowa, Gdyni po Hajnówkę - mówi Artur Bober, rzecznik festiwalu. - Targi sztuki przerodziły się w ciągu tych lat w festiwal twórców, na którym znaleźć można prawdziwych miłośników swej pracy, pasjonatów. To poeci, którzy ,składają" wiersze, malarze, którzy na płótnie wyrażają swe najgłębsze uczucia. I każdy z nich jest niepowtarzalny, oryginalny, ciekawy.

Taki jest i Eugeniusz Brożek ze swym światem przeniesionym na obrazy. Światem, na którym są kolędnicy i drzewo życia, baby w barwnych spódnicach, anioły, diabły i wszyscy święci. - Z moim malowaniem to było tak: W Sędziszowie wiele lat temu był tylko kościół i knajpa. Ileż można było siedzieć przy piwie? Zacząłem, więc tak malować z nudów, a kiedy przez przypadek zająłem pierwsze miejsce w konkursie wojewódzkim, zacząłem traktować malowanie już nie tylko jako sposób na nudę - mówi.

Na jego obrazach odnaleźć można to, co Brożek pamięta z dzieciństwa. Życie na wsi ciężkie, ale i pełne kolorytu, baśni i uroku, który trudno odnaleźć w mieście. Taki to świat w dusy jego gro.

Obok malarstwa Brożka na targach można obejrzeć i kupić co się tylko komu zamarzy: są drewniane patki tzw. klepocze, które wdzięcznie uderzają skrzydłami przy każdym ruchu, są kołyski, dzwony o dźwiękach rozmaitych, porcelana ręcznie malowana, kilimy, kołdry, fujareczki, wyroby z lnu i drewna. Raj dla miłośników sztuki i rzeczy pięknych, a także dla amatorów ludowej muzyki i tańca, którzy prezentują się codziennie na scenie. Tak na krakowskim rynku będzie do soboty.

kach

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)