Co siódme dziecko…

Z badań wynika, że w Polsce 15 proc. dzieci w wieku szkolnym cierpi na dysleksję. Tak jak Cher, Quentin Tarantino i Whoopi Goldberg. Tyle że na gwiazdy nikt nie powie, iż są głupie i leniwe. A na uczniów dyslektyków – tak.

Co siódme dziecko…
Źródło zdjęć: © Gość Niedzielny | EAST NEWS/BURGER

16.11.2007 | aktual.: 29.11.2007 14:20

Do niedawna, kiedy jeszcze nie zdefiniowano tego zespołu zaburzeń, dotknięte nim dzieci uznawano za opóźnione w rozwoju czy mało pracowite. Dziś też niekiedy lekceważy się „bazgranie” małolatów, a długotrwałą nieumiejętność czytania kładzie na karb ich nieprzykładania się do nauki. W rzeczywistości to wina dysleksji rozwojowej, czyli zespołu specyficznych trudności w czytaniu i pisaniu, występujących od początku nauki szkolnej. Termin dysleksja składa się z greckiego morfemu dys, co znaczy „trudność”, „niemożność” i lexicos, odnoszącego się do słów. Cierpiący na dysleksję mają trudności w czytaniu i pisaniu, mimo że mają ten sam iloraz inteligencji co ich rówieśnicy, a czasem znacznie ich przewyższają. Dlatego tak ważne są postawione w odpowiednim czasie fachowe diagnozy, wydawane po przeprowadzeniu badań przez poradnie pedagogiczno-psychologiczne. Potwierdzają one, że uczeń ma rzeczywiste problemy, których nauczyciele nie mogą lekceważyć, ale powinni pomagać je rozwiązywać.

Objawy zaburzeń

– Najczęściej zgłaszają się do nas rodzice z dziećmi znajdującymi się w momencie dojrzałości szkolnej, czyli w wieku 9 lat, kiedy zaczynają uczyć się pisać i czytać – mówi pedagog Marta Struś z Warszawskiego Oddziału Terenowego Polskiego Towarzystwa Dysleksji nr II na Bielanach. – Zwykle zwraca na to uwagę nauczyciel, który potrafi ocenić, czy niewyraźne pismo to wina niewprawnej rączki dziecka, czy symptom dysleksji. Struś sama zetknęła się z problemami dzieci dyslektycznych, kiedy udzielała korepetycji. Jedna z dziewczynek czytała „odwrotnie” np. zamiast „odwrócić” – „dowrócić”. Inni uczniowie pisali bardzo niewyraźnie albo fonetycznie, mylili „p” z „b”, czyli głoski dźwięczne z bezdźwięcznymi, nie kończyli wyrazów, inni, mimo znajomości reguł pisowni, nieustannie popełniali błędy ortograficzne. To właśnie najczęściej spotykane objawy dysleksji. Nie wiadomo, jaka jest etiologia tych specyficznych zaburzeń. Niektórzy twierdzą, że mają one podłoże genetyczne albo środowiskowe, inni, że to wina uszkodzonych w
wyniku mikrourazów w mózgu neuronów. – Dysleksji nieraz towarzyszą zaburzenia emocjonalne, neurologiczne – mówi Struś. – Wtedy kierujemy dzieci do innych specjalistów.

Papiery na dysleksję

– W każdej klasie, którą uczę, jest przeciętnie trzech dyslektyków – mówi Halina Przebindowska, polonistka z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Mysłowicach. Uczniowie zgłaszają się do poradni w momentach dla siebie przełomowych – przed egzaminem gimnazjalnym, licealnym czy maturą. I ponieważ coraz więcej z nich przynosi do szkoły zaświadczenia o dysleksji, nauczyciele patrzą na nie sceptycznie. – A nie powinni, bo przeprowadzamy bardzo rzetelne testy – mówi Struś. – Stawiając diagnozę, zalecamy dziecku terapię indywidualną bądź grupową. A do nauczycieli zwracamy się z prośbą o wyrozumiałość, cierpliwość, by oceniali uczniów łagodniej. – Nie wystarczy uzyskanie zaświadczenia o dysleksji – mówi Aleksandra Halkiewicz, psycholog gimnazjalny z Katowic. – „Mam papiery na dysleksję i problem z głowy” – mówi niejeden uczeń (i jego rodzic). A to nieprawda. Dzieci z rozpoznanymi zaburzeniami w czytaniu i pisaniu powinny uczęszczać na terapię do poradni psychologiczno-pedagogicznych. Rodzice muszą je motywować,
ćwiczyć z nimi w domu. (Często pomagają w tym specjalne podręczniki, które wydaje kilka krajowych oficyn.) Jeśli tego nie robią, problemy mogą się pogłębiać. Często pomaga dodatkowe zachęcanie dziecka do rozwijania umiejętności, w których jest dobre – w zakresie przedmiotów ścisłych, malowania, uprawiania sportu. Ważne, żeby poprawiało swoją samoocenę, zaburzoną przez kłopoty dysleksyjne.

Z tego się nie wyrasta

Najlepiej, żeby tę opinię z poradni pedagogiczno-psychologicznej uczeń przedstawił nauczycielom przedmiotów, z którymi ma problemy. Najczęściej to język polski i języki obce, ale też historia. W szkole średniej dysleksja objawia się mniej dramatycznie niż w podstawowej, kiedy dzieci dopiero rozpoczynają edukację. W klasach starszych już opanowali podstawowe umiejętności i jakoś sobie z nimi radzą. – Mojemu synowi nauczycielka dyktuje tekst do zeszytu, tak jak innym uczniom, bo nie ma czasu, a on zapisuje go fonetycznie. To tylko utrwala jego błędy – opowiada zdenerwowana mama dyslektyka piątoklasisty. Ważne, żeby nauczyciel zwalniał tempo nauki, dostosowywał je do potrzeb dzieci z trudnościami. – Poświęcam takim uczniom więcej czasu, żeby dać im się skupić podczas wypowiedzi, pomagam je zainicjować, wyjaśniam problemy językowe, pozwalam korzystać ze słownika ortograficznego – wylicza „przywileje” swoich uczniów dyslektyków profesor Przebindowska. – Uczniowie mają dostosowane do swoich potrzeb warunki
egzaminacyjne na sprawdzianie w szkole podstawowej i egzaminie gimnazjalnym – mówi Aleksandra Halkiewicz. – Stosuje się też inne kryteria oceny ich prac. Podobnie jest na maturach. Przy oddziałach Polskiego Towarzystwa Dysleksji prowadzone są warsztaty dla nauczycieli, z których korzysta coraz więcej zainteresowanych. Z dysleksji się nie wyrasta. – To taki „urok”, który pozostaje – podsumowuje Struś. – Ważna jest praca nad zminimalizowaniem jej skutków.

Barbara Gruszka-Zych

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)