PolskaCo się wydarzyło w Cieszynie?

Co się wydarzyło w Cieszynie?

Krzysztof Rutkowski (RadioZet)
Marszałek Sejmu Marek Borowski poprosił posła Krzysztofa Rutkowskiego o wyjaśnienie sprawy zatrzymania w Czechach Polaka podejrzanego o udział w zabójstwie notariuszki.

03.10.2002 | aktual.: 03.10.2002 17:32

"Czekam na informację ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zwłaszcza na stanowisko z punktu widzenia prawa. Ponadto poprosiłem posła o przedstawienie własnej relacji w tej sprawie na piśmie. Będę z nim rozmawiał i dopiero wtedy będę podejmował decyzje" - powiedział Borowski.

Marszałek Sejmu dodał, że nie chce na gorąco komentować tych wydarzeń, ani podejmować decyzji nie znając szczegółów sprawy. Podkreślił jednak, że nikt nie może naruszać prawa, a poseł w szczególności.

Rutkowski poinformował natomiast, że w piątek spotka się z szefem Kancelarii Sejmu Krzysztofem Czeszejko-Sochackim, który poprosił go o spotkanie i wyjaśnienie sprawy. Dodał też, że "z własnej inicjatywy" spotka się także z marszałkiem Sejmu Markiem Borowskim.

Do zatrzymania 23-letniego Polaka doszło w niedzielę hotelu "Piast" w pobliżu czesko-polskiego przejścia granicznego. Ekipa Rutkowskiego - jak twierdzi straż miejska Czeskiego Cieszyna - podawała się za funkcjonariuszy wydziału kryminalnego polskiej policji. Po zatrzymaniu w Czechach, Rutkowski zapewniał na konferencji prasowej, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Twierdził, że czeska policja została powiadomiona o akcji, a nawet eskortowała samochody Rutkowskiego do granicy z Polską.

Czeskie MSZ zaprotestowało w środę przeciwko postępowaniu Rutkowskiego. Ministerstwo twierdzi, że do zatrzymania doszło bez porozumienia z czeskim władzami. Czeski minister spraw zagranicznych Cyril Svoboda powiedział, że poczynania Rutkowskiego na terenie Czech są nie do przyjęcia, ale epizod ten nie naruszy dobrych stosunków między obu krajami.

Natomiast według polskiej policji, informacja o miejscu pobytu podejrzanego o zabójstwo mężczyzny, który został zatrzymany w Czechach przez biuro Krzysztofa Rutkowskiego, pochodziła od funkcjonariuszy i została kupiona nielegalnie.

"Istnieje przypuszczenie graniczące z pewnością", że biuro Rutkowskiego miało wiadomość o miejscu pobytu poszukiwanego właśnie z policji. "Ktoś mu ją po prostu sprzedał" - miał powiedzieć policjant dobrze znający sprawę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)