Co się stało ze szpitalną kasą?
Ponad 400 tys. zł zniknęło w niewyjaśnionych
okolicznościach z kasy zapomogowo-pożyczkowej Wojewódzkiego
Szpitala Specjalistycznego Nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura - informuje "Dziennik
Zachodni".
27.06.2006 | aktual.: 27.06.2006 00:22
Pracownicy szpitala są zszokowani brakiem pieniędzy na szpitalnym koncie. Kasa służyła personelowi placówki. Każdy pracownik mógł wziąć pożyczkę, gdy był w potrzebie - mówi jedna z pielęgniarek. Teraz okazuje się, że pieniądze, które przeznaczone były na ten cel, zostały rozkradzione- dodaje.
Dziennik nieoficjalnie dowiedział się, że ze szpitalnej kasy wyparowało ponad 400 tys. zł; na szpitalnym koncie zostało tylko 56 zł.
Nad wydawaniem pożyczek czuwała komisja. Jednak większość osób, które oficjalnie wchodzą w jej skład od dawna nie pracuje już w szpitalu. Ostatnio nawet jeden z lekarzy zwracał na to uwagę. W komisji powinni być czynni pracownicy szpitala. Okazało się że większość osób, które rzekomo czuwały nad tymi pieniędzmi dawno już odeszło z pracy - dodaje inna pracownica szpitala.
O szczegółach nie chce rozmawiać dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 w Sosnowcu Zbigniew Swoboda, który o sprawie zawiadomił prokuraturę. Mogę jedynie potwierdzić, że wykryliśmy bardzo poważne nieprawidłowości. Stało się to podczas łączenia naszego szpitala ze Szpitalem Miejskim nr 2 - wyjaśnia.
"Dziennik Zachodni" podaje, że oba szpitale połączyły się na początku roku. Decyzja ta wiązała się m.in. z połączeniem kas pożyczkowych obu placówek. Własnie wtedy nieprawidłowości wyszły na jaw. Szczegółów nie chce zdradzać także Prokuratura Rejonowa w Sosnowcu, która sprawę bada.