PolskaCo się stało na polskim żaglowcu "Pogoria"?

Co się stało na polskim żaglowcu "Pogoria"?

Pęknięcie jednej z lin stabilizujących maszt - tzw. wanty, mogło być przyczyną awarii na "Pogorii" - uważa inż. kpt. żeglugi wielkiej Alfred Naskręt, który pływał na tym żaglowcu.

Co się stało na polskim żaglowcu "Pogoria"?
Źródło zdjęć: © PAP

08.07.2009 | aktual.: 08.07.2009 17:01

"Pogoria" brała udział w zainaugurowanych w niedzielę w Gdyni regatach The Tall Ships' Races. We wtorek po południu silny wiatr złamał wszystkie trzy maszty żaglowca. Do awarii doszło na Bałtyku, 10 mil od fińskiego wybrzeża, przy sile wiatru 30-35 węzłów na ostrym kursie. Po awarii "Pogoria" wycofała się z regat. We wtorek z pokładu jachtu helikoptery zabrały 40 żeglarzy. Na jednostce pozostała jedynie ścisła załoga. W nocy "Pogoria" została doholowana do portu Hanko.

Kapitan Alfred Naskręt, podkreślił, że teoria o pękniętej wancie jest tylko przypuszczeniem, opartym na informacjach i zdjęciach jachtu, jakie pojawiły się w mediach po wypadku. Jak wyjaśnił, pęknięcie wanty mogło spowodować wychylenie się masztu, który z kolei - za pośrednictwem olinowania - pociągnął za sobą inne maszty jednostki.

- Myślę, że przyczyną pęknięcia wanty mogło być po prostu zmęczenie materiału - powiedział Naskręt dodając, że wanty są wykonane ze stali nierdzewnej, ale ich słabym punktem są zaciski na końcu liny. - To w tych miejscach najczęściej dochodzi do pęknięć - wyjaśnił.

Podobne zdania na temat możliwych przyczyn awarii na "Pogorii" ma dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni, kpt. ż.w. Andrzej Królikowski. Jednak jego zdaniem mogła pęknąć nie wanta, ale sztag - inna z lin należących do takielunku jachtu. Królikowski podkreśla jednak, że jego opinia jest tylko i wyłącznie przypuszczeniem.

Jak poinformował Zbigniew Stasio, sekretarz generalny Polskiego Związku Żeglarskiego, większościowego właściciela jachtu, na jednostce trwają prace nad uporządkowaniem takielunku oraz pozostałości masztów. - Niektóre części masztów zostały już odcięte, część została bądź zostanie zabezpieczona na pokładzie - powiedział Stasio.

Stosio dodał, że trwają prace porządkowe mają na celu przygotowanie jachtu, tak by mógł samodzielnie - na silniku - wrócić do Polski. Prace te potrwają przynajmniej do czwartku.

Konsul RP w Helsinkach Andrzej Drozd powiedział, że ewakuowana z pokładu "Pogorii" grupa młodzieży trafiła do bazy wojskowej w miejscowości Tammisaari. - Tam spędziła noc w dobrych i bezpiecznych warunkach. Ja spotkałem się z nią już we wtorek. Wszyscy byli otoczeni troskliwą opieką. Był z nimi stały kontakt - zapewnił dyplomata. - Strona fińska przedsięwzięła wszelkie możliwe kroki, żeby zapewnić bezpieczeństwo tej młodzieży.

Młodzież ma sama zdecydować, czy wróci do Polski "Pogorią" czy promem, który 11 lipca ma odpłynąć z Hanko. - Większość uczestników rejsu skłania się do tego, by płynąć dalej jachtem - powiedział Stosio.

"Pogoria" brała udział w zainaugurowanych w regatach The Tall Ships' Races. W regatach bierze udział ponad sto żaglowców. Pierwszy etap The Tall Ships' Races zakończy się w Sankt Petersburgu. Z Rosji żaglowce, w etapie bez współzawodnictwa, zwanym "Cruise In Company", popłyną do Turku w Finlandii. Ostatni etap, już z rywalizacją sportową, prowadzi z Turku do Kłajpedy.

"Pogoria" jest żaglowcem szkolnym. Jak podaje na swojej stronie internetowej organizacja Sail Training Association Poland - armator i w dwóch piątych właściciel jachtu, statek ma 47 metrów długości i 8 metrów szerokości, posiada ożaglowanie o powierzchni 1000 m 2 (razem 15 żagli na trzech masztach w tym jeden maszt z żaglami rejowymi). Żaglowiec jest wyposażony w silnik pomocniczy o mocy 255 kW.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)