ŚwiatCo się stało na Concordii? Dramatyczny zapis rozmów

Co się stało na Concordii? Dramatyczny zapis rozmów

Wszystkie najważniejsze włoskie dzienniki publikują zapis dramatycznych rozmów kapitana statku pasażerskiego Concordia, który rozbił się o podmorskie skały w pobliżu wyspy Giglio w Toskanii, z kapitanatem portu w Livorno. Noc z piątku na sobotę, kiedy doszło do tragedii, jeden z włoskich dzienników nazywa "nocą kłamstw i obłędu człowieka w konfuzji". Na liście 29 zaginionych jest 14 Niemców, 4 Francuzów, 6 Włochów, 2 Amerykanów oraz po jednym obywatelu Węgier, Indii i Peru.

Co się stało na Concordii? Dramatyczny zapis rozmów
Źródło zdjęć: © AFP | Andreas Solaro

17.01.2012 | aktual.: 20.01.2012 14:44

Z zapisu rozmów wynika, że o godzinie 21.42 płynący z prędkością 16 węzłów statek uderzył w skały. Po wstrząsie na moment zgasło światło. Pół godziny później kapitanat portu w Livorno, kontrolujący odcinek wybrzeża, gdzie znajdowała się jednostka, kontaktuje się ze statkiem. - Co się stało? - pada pytanie. - Nic, była krótka przerwa w dostawie energii elektrycznej - brzmi odpowiedź. Po kwadransie kapitanat pyta, czy są zabici i ranni. Dowództwo statku odpowiada, że wszystko jest w porządku. Potem przez jakiś czas kapitan jest nieuchwytny. Kapitanat dzwoni do niego na prywatną komórkę. Okazuje się, że zszedł z pokładu. Kapitan, domyślając się z tonu głosu swego rozmówcy, że popełnił poważne wykroczenia, próbuje żartować. Zapewnia, że nie opuścił statku.

Ewakuacja pasażerów rozpoczyna się na rozkaz kapitanatu. O 23.10 odpływają w stronę lądu pierwsze łodzie ratunkowe. O 4.46 operacja jest zakończona. Bez udziału kapitana, który, jak twierdzą świadkowie, odjechał wcześniej z portu taksówką.

W sobotę kapitan Francesco Schettino został aresztowany pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci oraz opuszczenia statku. We wtorek odbędzie się jego pierwsze przesłuchanie w prokuraturze w Grosseto.

Włoscy ratownicy i płetwonurkowie, prowadzący poszukiwania ludzi we wraku statku Costa Concordia na Morzu Tyrreńskim, używają mikroładunków wybuchowych, by wejść do niedostępnych dotąd pomieszczeń. Dotychczas potwierdzono śmierć 6 osób, 29 jest zaginionych.

Ekipy ratunkowe wyjaśniły, że w ten sposób przyspieszają wejście do pomieszczeń, w których mogą być jeszcze ludzie. Wysadzane są drzwi i szyby. Operacja ta przeprowadzana jest bardzo ostrożnie, tak by nie naruszyć struktury przewróconego wraku, który w każdej chwili może zacząć się poruszać i wpaść do położonej obok głębiny.

Czasu zdaniem ratowników jest coraz mniej, ale wciąż według nich są nadzieje na znalezienie ocalałych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (60)