Co robicie po dzwonku
Burmistrz Olesna Edward Flak uznał, że skoro nauczycieli obowiązuje 40-godzinny tydzień pracy, to tyle powinni siedzieć w szkole.
09.09.2004 | aktual.: 09.09.2004 08:58
Burmistrz Flak zapowiadał już w kwietniu, że wprowadzi swój regulamin czasu pracy dla nauczycieli szkół utrzymywanych przez gminę, bo w wielu przypadkach niewiele on ma wspólnego z zalecanym przez kartę nauczyciela 40-godzinnym tygodniem pracy. Ostatecznie wprowadzono od 1 września, władze Olesna zaapelowały do dyrektorów szkół, by zwrócili uwagę, czy nauczyciele pracują tyle, ile powinni. Taki „apel” to rzecz święta, bo każdy chce pracować, a pracę w szkole daje burmistrz.
Nauczyciele nieoficjalnie mówią, że burmistrza podburzali radni i urzędnicy magistratu, zazdroszczący pedagogom ich przywilejów - wakacji, ferii i 18-godzinny tydzień pracy (tyle wynosi tzw. pensum czyli obowiązkowa ilość godzin lekcyjnych). W urzędzie miasta i gminy od dawna słychać było utyskiwania, że nauczycielki widuje się na mieście w godzinach, kiedy np. urzędnicy siedzą przybici do biurek. – Odbiór społeczny jest taki, że nauczyciel oprócz przeprowadzenia lekcji nic więcej nie robi – mówi Grażyna Lipińska, wicedyrektor oleskiej „trójki”. - A przecież praca nauczyciela nie kończy się poza szkołą. Jest jeszcze dokształcanie, biblioteka, poprawianie zeszytów. Więc jak to zmierzyć?
- Niepotrzebny jest szum wokół tej sprawy, to nie jest atak na nauczycieli – przekonuje i łagodzi Bożena Matusiak, wicebur-mistrz Olesna. - To jest na razie apel, zalecenie do dyrektorów szkół, by egzekwowali ten 40-godzinny tydzień pracy.
Pani wiceburmistrz dodaje, że rozumie specyfikę tej pracy, bo sama z zawodu jest nauczycielem. A w tym konkretnym przypadku chodzi tylko o poprawienie i rozszerzenie oferty edukacyjnej.
Zalecenia burmistrza, by egzekwować zapisany w karcie nauczyciela 40-godzinny czas pracy zostały różnie zinterpretowane w szkołach podległych gminie. W Bodzanowicach nauczyciele ściśle przestrzegają 8-godzinowego dnia pracy. – Przychodzą na godzinę 7.30 a wychodzą o godzinie 15.30 – przyznaje Eugenia Wolnicka, dyrektor bodzanowickiej podstawówki. Dodaje, iż pracy na początku roku szkolnego jest bardzo dużo, więc nauczyciele wcale nie próżnują i nie patrzą się bezczynnie - po ścianach czy na siebie. Czy tak będzie zawsze?
– Trudno powiedzieć, bo przecież wiele nauczycielek to młode matki – mówi Wolnicka. – A po powrocie z pracy do domu niektóre z nich nadal muszą pracować…
Nieoficjalnie od jednego z nauczycieli wiemy, że podobna sytuacja miała miejsce w oleskiej szkole dwujęzycznej nr 2. – Nie mogliśmy siedzieć w klasach i palić światła, żeby nie podwajać kosztów utrzymania – mówi anonimowo jeden z nauczycieli. – No wiec tłoczyliśmy się wszyscy w jednym pomieszczeniu…
We wtorek Anna Mysiakowska, wicedyrektor oleskiej „dwójki” zaprzeczyła, że ze strony dyrektora tej placówki nigdy nie padła propozycja, by nauczyciele siedzieli po 8 godzin w szkole. – Nie było takiej sytuacji – zaznacza Mysiakowska. – Jedyną nowością jest kontrolowany czas pracy nauczyciela tzn. musi wykazać, że w ciągu tygodnia w sumie razem z godzinami lekcyjnymi pracuje 40 godzin. Poza tym ja widzę dobre strony kontroli czasu pracy, bo tak jak wszędzie jeden pracuje mniej, drugi nauczyciel więcej…
Zgodnie z tymi zaleceniami na tygodniowy bilans przepracowanych godzin składają się lekcje w szkole lub na innych zajęciach, czas spędzony w domu nad klasówkami oraz poświęcony na doglądanie szkolnej dyskoteki. Podobnie są rozliczani z przepracowanych godzin nauczyciele z innych szkół podstawowych w gminie - w Wachowie, Borkach Wielkich.
- W każdy piątek nauczyciele będą się rozliczać z tygodnia pracy - mówi o karcie ewidencyjnej czasu pracy Monika Jabłonka, dyrektor szkoły podstawowej w Wachowie. – Pod zegarkiem nauczyciel może sprawdzić klasówki.
Przyznaje jednak, że to co poza godzinami dydaktycznymi, bądź innymi zajęciami prowadzonymi w szkole nie jest takie proste i „mierzalne”. Dyrektor oleskiej „trójki” jeszcze nie rozlicza nauczycieli co do godzin pracy.
- Nie dlatego, żebyśmy byli przeciwni – sumituje się Teresa Wiecha, dyrektor PSP nr 3 w Oleśnie. – Po prostu jeszcze się zastanawiamy. Wielu nauczycieli z oleskich szkół uważa, że nowe rygory wprowadzane przez ich szefów to nic innego jak wybieganie przed orkiestrę.
Jolanta Jasińska-Mrukot