Co POcząć?
Kilka dni po wyborach prezydenckich Platforma Obywatelska znajduje się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. W przeciągu zaledwie kilku tygodni dwukrotnie musiała pogodzić się z wyborczą porażką. Co więcej, w obydwu przypadkach sondaże przez długi czas wskazywały na PO i Donalda Tuska jako na faworytów. W dramatycznych okolicznościach Platforma przegrała fotel premiera i prezydenta, a wybór na marszałka Sejmu Marka Jurka stawia pod dużym znakiem zapytania powstanie od dawna zapowiadanej koalicji.
28.10.2005 | aktual.: 28.10.2005 11:56
Nie bez powodu liberałowie obawiają się wchodzenia do rządu z partią braci Kaczyńskich. PiS podczas kampanii wyborczej niemal utonął w morzu własnych obietnic. Teraz jednak przyjdzie te zapowiedzi realizować, co zdaniem wielu ekspertów jest w dużej mierze niewykonalne. Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której politycy tej partii zrzucają odpowiedzialność za niespełnione obietnice na liberalnego koalicjanta. Byłoby to nic innego, jak tylko sięgnięcie do retoryki używanej przez PiS podczas kampanii, która to już raz przyniosła spodziewane rezultaty.
Natomiast w rozdawnictwie publicznych pieniędzy z pewnością rząd Marcinkiewicza nie pozostanie osamotniony. W tym Sejmie możliwe będzie przegłosowanie każdej ustawy poszerzającej sferę socjalną, nawet wbrew stanowisku PO. Samoobrona i ludowcy tylko czekają na okazję, aby wspólnie z PiSem zagrać antyliberalną kartą. Z pewnością politycy Platformy zdają sobie z tego sprawę i ta świadomość nie będzie im ułatwiać wejścia do koalicji. Nawiasem mówiąc, za absurdalną trzeba by było uznać sytuację, w której liberalni członkowie rządu firmują swoimi nazwiskami socjalne pomysły ministrów z Prawa i Sprawiedliwości.
Z drugiej zaś strony można zarzucić politykom PO, że za późno zaczęli te problemy zauważać. Zapowiedź wspólnej koalicji nie jest przecież pomysłem nowym. Od początku kampanii politycy obu partii zapowiadali wspólne rządzenie po wygranych wyborach. Nikt nie wspominał, że jakiś wpływ na decyzje o powołaniu gabinetu będzie miał wynik wyborów prezydenckich. Wycofanie się w tej chwili z rozmów koalicyjnych jest najłatwiejszym sposobem na utracenie zaufania dużej części wyborców. Niewykluczone, że rozważane jest również rozwiązanie pośrednie.
Platforma wchodzi w koalicję z PiS-em, aby nie stracić wiarygodności w oczach wyborców. Przez jakiś czas próbuje forsować realizację swoich pomysłów gospodarczych, po czym wycofuje się z takiego niewygodnego układu przy pierwszym poważniejszym konflikcie. Takie rozwiązanie jednak, po wyborze marszałka Sejmu z Prawa i Sprawiedliwości, wydaje się dużo mniej prawdopodobne.
Niezależnie od tego, jaką drogę wybiorą politycy Platformy, będzie ona prawdopodobnie oznaczać spadek poparcia społecznego dla tej partii. A to czyni ich wybór jeszcze trudniejszym.
Mateusz Puszczyński, global.net.pl