Co piąty Internauta zajrzał do listy Wildsteina
Lista Wildsteina, czyli lista pracowników
Służby Bezpieczeństwa, tajnych agentów i ofiar SB, która wyciekła
z IPN, to temat numer jeden polskich polityków od tygodni. Dla
Polaków to przede wszystkim temat do rozmów w gronie rodziny -
pisze "Gazeta Wyborcza".
28.02.2005 | aktual.: 28.02.2005 07:09
Z sondażu TNS OBOP dla "Gazety Wyboczej" wynika. że o liście słyszał i wie, o co chodzi, co drugi Polak. Co piąty o tym słyszał, ale nie bardzo orientuje się, w czym rzecz. 24% w ogóle nie słyszało, że z IPN coś wyciekło.
Kto jest na tej liście? Dla 72% jest to lista tajnych współpracowników, czyli agentów SB. 56% (procenty nie sumują się do stu, ponieważ badany mógł zaznaczyć kilka odpowiedzi), twierdzi, że na liście są pokrzywdzeni przez SB, kolejne 56% - że jest to lista osób, które SB chciała wciągnąć do współpracy, ale jej się nie udało. Dla kolejnych 43% jest to lista etatowych funkcjonariuszy SB.
41% przyznaje, że z nikim nie rozmawiało na temat listy IPN. Ci, którzy dyskutowali, robili to przed wszystkim w gronie rodziny, rzadziej przyjaciół czy znajomych z pracy.
Listę można obejrzeć w Internecie. W pierwszych dniach lista pobiła wszelkie rekordy popularności. Zaglądano do niej częściej niż na strony poświęcone seksowi. Spośród tych, którzy mają dostęp do internetu, 17% przyznało się do czytania listy w internecie, 83% twierdzi, że jej nie przeglądali. (PAP)