Co mamy na języku?
Jak mówimy, każdy słyszy. A już najlepiej słyszy Rada Jązyka Polskiego, która z mocy ustawy stoi na straży poprwności naszej polszczyzny. Właśnie uczeni przedstawili Sejmowi najnowszy raport o ochronie języka polskiego. Wnioski są mało optymistyczne - pisze Zdzisław Pietrasik w tygodniku "Polityka".
13.07.2005 | aktual.: 13.07.2005 09:55
Jaka jest zatem "aktualna sytuacja" polszczyzny? Sprawozdanie przygorowane na podstawie 12 opracowań szczegółowych, sporządzono przez grono wybitnych językoznawców. Daje ono bardzo zróżnicowany obraz - podsumowuje prof. Markowski.
Dla większości rodaków szkołą podstawowwą mowy ojczystej jest telewizja. To telewizja - nie tylko publiczna - staje się "wzorcem językowo-komunikacyjnym". Czyli: błąd upowszechniony przestaje być błędem.
Telewizja pokazuje również, jak się prowadzi dyskurs polityczny. Odkąd mamy w Polsce demokrację, na małym ekranie rozmawia się bez przerwy o Polsce. Głównie o polityce. Lekcją publicznego dialogu są też w ostatnich latach transmitowane obficie obrady komisji śledczych, których językowy dorobek nie stał się jeszcze przedmiotem naukowych analiz członków Rady Języka. Tymczasem formuła przesłuchań sprawiła, iż język publiczny stał się jeszcze bardziej brutalny. Niejednokrotnie na oczach telewidzów dochodzi do zwykłych chamskich pyskówek z udziałem osób ważnych i najważniejszych.
Członkowie Rady Języka biją na alarm: ranga języka polskiego jako przedmiotu nauczania znacznie się w ostatnich latach obniżyła. Uczniowie uznają lekscje języków obcych, informatykę czy zajęcia komputerowe za bardziej przydatne w życiu niż lekcje języka ojczystego - czytamy w "Polityce".