Co łączyło Olbrychskiego z mafią?
Ryszard Pawlik, legenda gangu
pruszkowskiego, nie żyje. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie. W
środę pożegnali go rodzina i znajomi. Wśród nich m.in. Daniel
Olbrychski wraz ze swoją menedżer - informuje "Super
Express".
28.05.2004 | aktual.: 28.05.2004 06:50
Kościół św. Kazimierza i cmentarz w Pruszkowie w środę, 26 maja, wypełniły tłumy. W ostatnią drogę odprowadzili gangstera: rodzina, jego znajomi oraz dawni i obecni kompani. Zabrakło najbliższych współpracowników z zarządu "Pruszkowa" - prawie wszyscy odsiadują wyroki. Nie zjawił też Jerzy Wieczorek ps. Żaba, który teraz jest na wolności, ale - jak mówiono - przysłał swoich ludzi, którzy złożyli wieniec - pisze dziennik.
Wśród żałobników były za to znane osoby, w tym Daniel Olbrychski wraz ze swoją menedżer - Krystyną Dębską. Rozmawialiśmy z nią wczoraj, w trakcie podróży autem do Czech, gdzie aktor kręci film. "Daniel śpi, całą noc uczył się roli" - wyjaśnia nam menedżer. - "Przyznaję, że byliśmy z Danielem na pogrzebie Ryszarda, którego znaliśmy jako 'Krzysia' i bardzo dobrego człowieka" - cytują dziennikarze "Super Expressu".
Według dziennika, poznali go cztery lata temu, gdy znanemu aktorowi skradziono 12-letniego terenowego nissana patrola. "Policja nie zrobiła nic. Poradzili nam, abyśmy poszli do Pawlika" - wspomina. Gdy złodzieje zadzwonili z żądaniem okupu, "Krzyś" zagroził im połamaniem żeber. Już następnego dnia auto wypucowane, z pełnym bakiem, stało przed domem aktora w Podkowie Leśnej. "Od tamtej pory dobrze poznaliśmy Ryszarda. Wiedzieliśmy, że był kiedyś gangsterem, jednak z Danielem znamy też jego inne oblicze: faceta kupującego drogie leki emerytkom, ukochanego przez swoją pasierbicę i powszechnie szanowanego" - mówi Dębska. "I tej jego drugiej, dobrej twarzy przyszliśmy oddać hołd" - mówi menedżerka.
Policjanci inaczej patrzą na "Krzysia". Dla nich to jeden z założycieli i członków zarządu mafii pruszkowskiej. Takie zarzuty postawili mu warszawscy prokuratorzy. "Inteligentny, mądrze inwestował. Dzięki temu mógł zerwać z bandytyzmem" - mówi oficer CBŚ. - "Dla żałobników mam jedną uwagę: w USA każdy, kto pojawi się na pogrzebie mafiosa, może być oskarżony o udział w grupie przestępczej" - czytamy na łamach "Super Expressu". (PAP)