Co katowicki policjant robi po „fajrancie”?
Dwaj policjanci w centrum Katowic - jeden po służbie, drugi na urlopie – obaj nietrzeźwi, chcieli skorzystać z usług prostytutek. Pojawiły się jednak problemy i do akcji wkroczyli sutenerzy. Jedna z nieoficjalnych wersji zdarzeń mówi, że prostytutki nie chciały świadczyć usług, bo policjanci byli pijani, druga – że nie chcieli płacić lub oferowali zbyt niską cenę. Wywiązała się bójka, wskutek czego ranny został policjant.
17.07.2003 | aktual.: 17.07.2003 18:26
Katowicka prokuratura postawiła zarzut udziału w bójce dwóm mężczyznom, którzy w nocy z wtorku na środę bili się z pijanymi policjantami w centrum Katowic. Policjanci, jak i prostytutki obecne przy bójce, są na razie świadkami w sprawie.
Z dotychczasowych ustaleń Prokuratury Okręgowej w Katowicach wynika, że w czasie szarpaniny jeden z policjantów został postrzelony w ramię z pistoletu kolegi. Nie wiadomo jeszcze, kto użył broni. Prowadzone są badania fizykochemiczne dla ustalenia, który z uczestników bójki ma na ciele czy odzieży ślady prochu.
Prokurator Ewa Świercz-Dydak poinformowała, że krótko po zajściach zatrzymano dwóch mężczyzn. Jednego z nich zwolniono, ponieważ nic nie wskazywało na to, że uczestniczył w zdarzeniu. Drugiemu postawiono zarzut udziału w bójce. Grozi mu kara do trzech lat więzienia.
Dziś zatrzymano dwóch kolejnych uczestników bijatyki. Jednemu już postawiono podobny zarzut. Drugiemu ma zostać postawiony w piątek. Dopiero potem prokuratura zdecyduje, czy wystąpi do sądu z wnioskiem o aresztowanie podejrzanych. Niewykluczone, że dojdzie do kolejnych zatrzymań.
Jeden z uczestniczących w bójce policjantów musi się liczyć z zarzutem prowadzenia samochodu po pijanemu. Na ulicę, gdzie zwykle stoją prostytutki, funkcjonariusze przyjechali bowiem samochodem - o czym wcześniej policja nie informowała.
Prok. Ewa Świecz-Dydak uznała za przedwczesne opisy przebiegu zajścia, ponieważ ostateczna wersja zdarzeń nie została jeszcze ustalona.
Rzecznik śląskiej policji kom. Grzegorz Olejniczak potwierdził, że obaj funkcjonariusze - jeden z pięcio-, a drugi z dwunastoletnim stażem pracy, z całą pewnością będą wydaleni ze służby.