Co Arnold Schwarzenegger ma wspólnego z Hitlerem?
„Podziwiam zdolności oratorskie Hitlera, choć już nie to, co dzięki nim osiągnął” – powiedział Arnold Schwarzenegger w filmie, pokazującym świat kulturystów. Aktor, celebryta i gubernator przyznaje się do tego zdania w swojej niedawno opublikowanej autobiografii pt. „Total Recall” („Pamięć absolutna”).
12.10.2012 | aktual.: 12.10.2012 10:24
Schwarzenegger przez lata zaprzeczał tej wypowiedzi. Teraz jednak ujawnił, że powołujący się na nią dziennikarze, który pytali go o tę sprawę w 2003 roku – w czasie kiedy prowadził kampanię na gubernatora Kalifornii - mieli rację.
W swej autobiografii Schwarzenegger przypomina lata '70 i kulisy powstania filmu dokumentalnego: “Pumping Iron” (Żelazny paker) opowiadającego o świecie kulturystów, którego był wówczas centralną postacią. Jak pisze, zdając sobie sprawę z tego, ze film wymaga promocji, a nic nie robi jej lepiej jak trochę skandalu, zaczął w nim filozofować o tym, że tylko mała grupa ludzi rodzi się po to, by przewodzić, a reszta po to żeby słuchać. Mówił także o różnych dyktatorach i wówczas właśnie padło zdanie dotyczące Hitlera.
Autor filmu ostatecznie wyciął tę wypowiedź, dlatego Schwarzenegger przez lata mógł jej zaprzeczać. Teraz jednak przyznaje, że faktycznie padła.
Były gubernator i słynny aktor daje jednak do zrozumienia, że nigdy nie podzielał ideologii Hitlera, o co również bywał oskarżany. Opisuje m.in. swoją sądową batalię z nieistniejącym już brytyjskim tabloidem „News of The World”, który w artykule pt. „Nazistowskie sekrety gwiazdy Hollywood” twierdził, że Schwarzenegger był częścią ruchu nazistowskiego, idąc w ślady ojca, SS-mana zapędzającego Żydów i homoseksualistów do komór gazowych. „Terminator” wygrał ten proces, zmuszając gazetę Ruperta Murdocha do przeprosin i zapłaty odszkodowania. Faktem jest jednak, że ojciec Schwarzeneggera służył w nazistowskiej armii, choć jako zwykły żołnierz nie dopuszczał się przestępstw. Arnold wspomina, że już po wojnie, jako policjant dawał mu ciężką szkolę życia nie żałując pasa i dyscypliny.
Późniejszy celebryta z niemałą satysfakcją opisuje w swojej autobiografii także własny epizod w armii, gdzie był m.in. operatorem czołgu. Po urządzeniu czołgowych wyścigów w koszarach i wjechaniu drogą maszyną do wody, jego żołnierska kariera dobiegła jednak końca. Zaczęła się natomiast międzynarodowa sława kulturysty, która doprowadziła go do wymarzonej Ameryki i do świta filmu, będącego – jak utrzymuje gwiazdor – jego celem od dzieciństwa.
Książka, którą pomógł pisać aktorowi dziennikarz i autor Peter Petre, prowadzi czytelnika przez poszczególne etapy życia 65-letniego dziś Schwarzeneggera. Imigranta, studenta zmagającego się z nauką angielskiego, Biznesmena inwestującego w nieruchomości, początkującego aktora, który mimo wysiłku i lekcji najlepszych specjalistów nie potrafił płakać na planie, aż wreszcie międzynarodowego gwiazdora i polityka.
Schwarzenegger zarzuca czytelników anegdotami o słynnych aktorach, reżyserach i artystach, których dane mu było poznać. Pisze np. że bardzo szanowany przez niego Clint Eastwood zawsze był człowiekiem niezwykle oszczędnym. Zamiast kupować sobie nowe ubrania chodził po prostu w tych, które nosił na planie filmowym. Szczególnie lubił zaś strój Dirty Harry’ego. Woody Allen z kolei lubił ekstrawagancje - zdarzało mu się na ważne imprezy przychodzić w garniturze i trampkach.
Schwarzenegger dużo miejsca w swej książce poświęca rodzinie, a zwłaszcza Marii Shriver, z którą jest obecnie w separacji. Opisuje ukrywany przed nią romans z pomocą domową Mildred Baeną, z którą ma nieślubnego syna. Piszę także o dniu, kiedy zdobył się wreszcie na odwagę i wyznał wszystko kobiecie, z którą spędził razem 25 lat i, która – jak wspomina – zawsze była wspaniałą żoną i jego najlepszym doradcą.
Gwiazdor przyznaje się także do romansu z aktorką Brigitte Nielsen, z która występował w filmie „Red Sonja”. Było to w 1985 roku kiedy mieszkał już z Shriver, choć nie byli jeszcze formalnie małżeństwem. Piękne kobiety – jak przyznaje – zawsze były dla niego magnesem, który ciągnął go w stronę kariery.
„Terminator” wprowadza też czytelnika za kulisy amerykańskiej polityki. Opisuje polityczne układy prowadzone w namiocie rozstawionym w pobliżu jego gubernatorskiej siedziby, gdzie mógł palić swoje ulubione kubańskie cygara, łamiąc nawiasem mówią amerykańskie embargo. Wspomina także spotkanie z papieżem Janem Pawłem II, z którym rozmawiał ponoć o ćwiczeniach fizycznych.
Książka kończy się listą porad aktora mających pomóc także czytelnikom osiągnąć życiowy sukces. Jedna z nich brzmi: „Niezależnie od tego co się w życiu robi, ważne jest aby umieć to sprzedać”. Książka „Total Recall” rzeczywiście sprzedaje się dobrze. Po trzech tygodniach od wydania na liście bestsellerów Amazon zajmuje 19. pozycję i wciąż pnie się w gorę.
Tomasz Bagnowski specjalnie dla Wirtualnej Polski