Clinton: jego śmierć to poważny cios dla Al‑Kaidy
Sekretarz stanu USA Hillary Clinton oceniła w sobotę, że zabicie Fazula Abdullaha Mohameda, uważanego za szefa Al-Kaidy w Afryce Wschodniej, jest poważnym ciosem dla tej organizacji terrorystycznej i jej sojuszników.
- To koniec terrorysty, który spowodował tyle śmierci i bólu tak wielu niewinnych ludzi w Nairobi, Dar es Salaam i w innych miejscach - wśród Tanzańczyków, Kenijczyków i personelu naszych ambasad - oświadczyła Clinton, która przebywa właśnie z wizytą w Dar es Salaam, najważniejszym mieście Tanzanii.
Wcześniej Stany Zjednoczone potwierdziły, że Fazul Abdullah Mohamed zginął w strzelaninie z siłami somalijskimi w stolicy Somalii, Mogadiszu. - Jego śmierć oznacza eliminację jednego z najbardziej doświadczonych strategów organizacji w Afryce Wschodniej - powiedział Reuterowi anonimowo wysoki przedstawiciel administracji USA.
Według służb bezpieczeństwa tymczasowego rządu Somalii dwaj mężczyźni, w tym cudzoziemiec, zostali ostrzelani, gdy nie zatrzymali się przy punkcie kontrolnym na drodze. Informacje te przekazała kenijska policja. Źródła w somalijskich służbach wywiadowczych informowały następnie, że badania DNA potwierdziły tożsamość terrorysty.
Jeden z liderów Al-Szebab, organizacji powiązanej z Al-Kaidą, potwierdził anonimowo, że Fazul Abdullah Mohamed nie żyje. - Zginął, ale żyje dla tysięcy mudżahedinów, którzy kontynuują walkę z wrogami islamu - dodał.
Amerykanie wyznaczyli za schwytanie domniemanego lidera Al-Kaidy w Afryce Wschodniej 5 mln dolarów. Był poszukiwany od ponad 10 lat.
Komoryjczyk Fazul Abdullah Mohamed był jednym z kluczowych uczestników zamachów na ambasady USA w Dar es Salaam i Nairobi w Kenii w lipcu 1998, w których zginęło w sumie ponad 220 osób.
W 2002 roku powierzono mu kierowanie operacjami Al-Kaidy w Afryce Wschodniej - twierdzą amerykańskie służby bezpieczeństwa.