Clarke zarzuca administracji Busha zaniedbania
Były koordynator ds. terroryzmu Richard Clarke, zeznając przed komisją do zbadania przyczyn ataku 11 września 2001, ponowił swoje zarzuty, że administracja prezydenta Busha dopiero po tym ataku zaczęła energiczniej walczyć z terroryzmem. Odrzucił też oskarżenia, że atakuje Busha, aby mu zaszkodzić przed tegorocznymi wyborami.
24.03.2004 21:50
W swojej wydanej właśnie książce Clarke oskarżył Busha, że wskutek obsesyjnego dążenia do rozprawy z Irakiem zaniedbał działania przeciw Al-Kaidzie na początku swej prezydentury, chociaż od połowy lat 90. ta siatka terrorystyczna organizowała zamachy na cele amerykańskie na całym świecie.
Kiedy członkowie komisji przypomnieli mu, że w czasie swego urzędowania publicznie chwalił akcje rządu przeciw terrorystom, Clake odpowiedział: "Oczekiwano ode mnie ukazywania pozytywnych stron naszej polityki i niemówienia o negatywach".
Polemizował też z zarzutami Republikanów, że krytykuje Busha, ponieważ związał się z demokratycznym kandydatem na prezydenta, senatorem Johnem Kerrym, i liczy na posadę w jego przyszłej administracji. "Nie pracuję dla senatora Kerry'ego. I pozwólcie mi powiedzieć pod przysięgą: nie przyjmę żadnego stanowiska w ewentualnej przyszłej administracji Kerry'ego" - oświadczył Clarke.
Clarke ponowił zarzut, że wojna z Irakiem odbywa się kosztem walki z Al-Kaidą. "Atakując Irak prezydent Bush poważnie osłabił skuteczność wojny z terroryzmem" - ocenił Clarke. Były koordynator ds. terroryzmu wziął jednocześnie na siebie odpowiedzialność za zaniedbania, które ułatwiły zadanie terrorystom. Przeprosił obecne w sali przesłuchań rodziny ofiar ataku 11 września. "Nasz rząd was zawiódł i ja was zawiodłem" - powiedział.
Clarke przyznał m.in., że w ogóle nie dotarły do niego informacje wywiadu, iż dwaj przyszli porywacze samolotów 11 września przebywają w Stanach Zjednoczonych od dwóch lat, a inny terrorysta uczy się w USA sztuki pilotażu. Clarke pełnił kierownicze funkcje w pionie walki z terroryzmem w rządzie prezydentów: Busha seniora, Clintona i obecnego prezydenta. Z ostatniego stanowiska ustąpił dopiero kilka miesięcy temu.
Na przesłuchaniach przed komisją Clarke zwrócił poza tym uwagę na ograniczone możliwości działania CIA przed 11 września. Przypomniał, że Kongres i lewicujące media miały do CIA pretensje o przeprowadzanie tajnych operacji wywrotowych na świecie z wykorzystaniem agentów naruszających prawa człowieka.
Komisja, złożona z 10 członków - pięciu Republikanów i pięciu Demokratów - ma ogłosić końcowy raport ze swych dochodzeń w lipcu. Przesłuchała już ponad tysiąc świadków.