Cisza też zabija. "Jest bardziej uciążliwa dla organizmu człowieka niż hałas"
Kompletna cisza jest bardzo rzadkim przypadkiem. - Nie ma jej nawet w Bieszczadach - mówi akustyk prof. Adam Lipowczan. I dodaje, że z powodu ciszy ludzie mogą zwariować, a nawet umrzeć.
Wakacje się skończyły, wróciliśmy do wielkomiejskiego zgiełku i ciągłego hałasu. A może by tak, panie profesorze, rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady, gdzie cisza i spokój?
Spokój tak, ale cisza już nie.
Jak to?
W Bieszczadach można zaznać spokoju, wtedy nasz narząd słuchu odpoczywa. Ale ciszy akustycznej, w sensie fizycznym, pan tam nie znajdzie.
Nie?
Nie, bo kompletna cisza jest bardzo rzadkim przypadkiem. Czy jak tak siedzimy gdzieś na górze w Bieszczadach, gdzie nie ma wiatru, szumu drzew – to jest to cisza? Subiektywnie wydaje się nam, że tak, ale gdyby wziąć przyrządy pomiarowe i zmierzyć, to okazałoby się, że jest tam około 30-35 decybeli.
Ale my i tak tego nie słyszymy?
Niestety, taki słuch mają bardzo zdrowi ludzie, ale tylko przez bardzo krótki czas. Później zaczynamy się starzeć i próg słyszenia zaczyna się lekko podnosić.
A są gdzieś takie miejsca, w których panuje absolutna cisza?
Oczywiście, że tak. Na świecie są specjalne komory, w których poziom tła akustycznego wynosi nie tylko zero dB, ale nawet minus 10 dB. Ostatnio jeden z gigantów z branży IT pochwalił się, że wybudował komorę, gdzie jest minus 18 dB. To jest do tej pory graniczna wielkość, jaką człowiekowi udało się uzyskać, a przede wszystkim zmierzyć. Budowa takiej kabiny wymaga kolosalnych nakładów finansowych i zabiegów konstrukcyjnych, zabezpieczających przed dopływem różnych dźwięków.
*Był pan w takim miejscu? *
Byłem. Na stypendium w USA miałem możliwość odwiedzenia jednego z największych laboratoriów fizycznych na świecie, w stanie Alabama. Wybudowano tam specjalną komorę, która miała objętość kilku tysięcy metrów sześciennych. W środku było między 7 a 10 dB.
Wchodzi pan do takiej komory, drzwi się zamykają i co się dzieje dalej?
I jest… cisza. (śmiech) Czułość ucha wzrasta wówczas maksymalnie, wyostrza się zmysł słuchu. To jest bardzo duże obciążenie dla organizmu. Gdybyśmy z takiej absolutnej ciszy przeszli do normalnego środowiska akustycznego, wtedy można nawet ogłuchnąć. To jest bardzo niebezpieczne, bo mechanizm, który chroni ucho, wyzwala się dopiero po pewnym czasie. To tak samo jak z ciemnego pomieszczenia wchodzimy do jasnego i przez chwilę nie widzimy nic. Wtedy można oślepnąć.
Muszę w tym miejscu na chwilę się zatrzymać. Narząd słuchu składa się z 3 głównych części. Ucha zewnętrznego, ucha środkowego, które jest złożone z błony bębenkowej, trzech kosteczek ucha środkowego oraz ucha wewnętrznego, gdzie następuje transformacja energii akustycznej na energię elektryczną, która drogą nerwową jest kojarzona przez mózg jako dźwięk. Przyjrzyjmy się tej części środkowej. Te trzy kosteczki ucha środkowego są ruchome i połączone niewielkimi mięśniami. Jeżeli dźwięk jest dostatecznie głośny, to te kosteczki zaczynają się ustawiać w pozycji amortyzującej. Jeżeli jednak znajdziemy się w absolutnej ciszy, to te kosteczki się prostują, czułość ucha gwałtownie rośnie i zaczynamy słyszeć nawet dźwięki wytwarzane przez samego słuchacza. A tych jest bardzo wiele, na przykład: jak stawy trą o siebie, bicie serca, własne tętno – zaczynamy słyszeć taki łomot ucha. To jest nie do wytrzymania. Wtedy można oszaleć.
Jak długo pan w tej kabinie wytrzymał?
Byłem tam około 15 minut, ale miałem już wyraźnie dość. Ważne czy kabina jest oświetlona, czy panują w niej całkowite ciemności. W moim przypadku eksperyment przebiegał najpierw przy zapalonym świetle, a później w ciemności. Przy zapalonym świetle są jeszcze jakieś punkty odniesienia, natomiast w absolutnej ciemności traci pan wszelką orientację, nie mając żadnych bodźców wzrokowych. To jest bardzo duży stres dla organizmu, mogę powiedzieć, że to prawdziwa makabra.
To mówiąc kolokwialnie, po co pan do tej kabiny wlazł?
Bo nie miałem dotychczas żadnego wyobrażenia, jak w takiej kabinie wygląda, jak reaguje organizm, narząd słuchu. Dla mnie do tej pory największą ciszą była cisza w studiu radiowym czy telewizyjnym, gdzie przez kilka lat pracowałem. Wydawało mi się, że tam jest wyjątkowo cicho, szczególnie w reżyserce.
Do czego służą takie kabiny, po co się je tworzy?
Służą do dokładnych pomiarów akustycznych różnych źródeł hałasu. Żeby przeprowadzić wiarygodny pomiar akustyczny, musi być możliwość odcięcia od tła akustycznego otoczenia. My jak mówimy hałas, to od razu wyobrażamy sobie traktor, albo przejeżdżający pociąg, ale to nie o to chodzi. Chodzi o pomiary atestacyjne różnych źródeł hałasu. Na przykład samochody – jednym z elementów homologacji pojazdów jest pomiar hałasu, który musi być wykonany bardzo precyzyjnie. To także jest pewien element prawny – przy jakichkolwiek procesach, ten pomiar musi być bardzo dokładny i pewny. Często, nawet przy ocenie sprzętów domowego użytku, podstawowym parametrem decydującym nieraz o konkurencyjności wyrobu jest stopień zakłócania ciszy - dotyczy to na przykład zmywarek, lodówek itp. To są urządzenia, które pracują także w nocy, kiedy my śpimy. Żeby rzetelnie określić poziom tego hałasu, te urządzenia muszą być testowane w możliwej do uzyskania ciszy.
Wydaje się, że to jest jakiś kosmos…
(śmiech) Rzeczywiście kosmos, bo to laboratorium, w którym byłem współpracowało z NASA. Testowano tam promy kosmiczne. Testowanie promu kosmicznego polega na nagłaśnianiu na bardzo dużym poziomie hałasu samej konstrukcji i obserwacji, co się dzieje wewnątrz i odwrotnie – wytwarzania dźwięku wewnątrz i obserwacji, co się dzieje na zewnątrz. Tak samo jak my kiedyś jeździliśmy maluchami czy polonezami i w trakcie jazdy nasłuchiwaliśmy jak pracuje silnik. Ta kontrola słuchowa miała kolosalne znaczenie.
A propos kosmosu. Taka absolutna cisza panuje na przykład w statku kosmicznym.
Kosmiczna przestrzeń jest próżnią, dlatego tam nie tworzą się żadne dźwięki. Żeby istniał dźwięk musi istnieć ośrodek gazowy jakim jest powietrze. Bo dźwięki to są lokalne malutkie zmiany ciśnienia powietrza. Jeżeli nie ma ośrodka gazowego, to nie ma dźwięku. W związku z tym w promach kosmicznych, żeby astronautom stworzyć "ziemskie" warunki, instaluje się specjalną aparaturę, która emituje szum strumyka czy liści. Dźwięki muszą tam być takie same jak w naturalnych warunkach ziemskich. Chodzi o to, żeby po powrocie astronauci mogli szybko normalnie wrócić do funkcjonowania.
Mówi się dużo o tym, że hałas zabija. Ale czy zabić może też cisza?
Oczywiście, że tak. I powiem więcej – przed ciszą nie ma obrony! W przypadku hałasu, może pan włożyć palce do uszu i już jest o wiele ciszej. W przypadku ciszy nic pan nie jest w stanie zrobić. Można śpiewać, mówić do siebie, ale jak długo? Cisza jest bardziej uciążliwa dla organizmu człowieka niż hałas. Już starożytni Chińczycy wiedzieli o tym doskonale, stosując tortury ciszą – zamykali torturowanego w absolutnej ciemnicy, bez dopływu jakichkolwiek dźwięków. Ludzie umierali tam po niedługim czasie, właśnie z powodu ciszy – wariowali i umierali. Wystarczyło kilka, kilkanaście godzin.
To dlaczego o hałasie mówi się głośno, a o ciszy jest cicho?
Bo trzeba pamiętać, że cisza nie jest powszechna i jest rzadko spotykana, a hałas jest wszędzie i można powiedzieć, że ciągle go przybywa. Hałasem zajmowałem przez 45 lat i już jestem na wpół głuchy. Ale kiedy jadę tramwajem i widzę młodego człowieka ze słuchawkami na uszach, a muzyka leci tak głośno, że i ja ją słyszę jaki utwór jest odtwarzany, to wiem, że ten młody człowiek nie został wyedukowany i nie ma wyobraźni. To jest oczywiście domena młodości i ja też taki byłem. W Szwecji na przykład istnieje Policja Akustyczna, która pilnuje, żeby nie było nadmiernego hałasu. A u nas, kilka lat temu odbył się konkurs na najgłośniejszą aparaturę odtwarzającą w samochodzie. Wygrany miał aż 126 dB! Zwracam uwagę, że 130 dB to jest próg bólu, gdzie po krótkim czasie pękają te wspomniane wcześniej kosteczki ucha środkowego i nie słyszymy już nic. Hałas jest powszechny. Mocny hałas przeżywałem kilkaset razy w życiu. W takiej absolutnej ciszy byłem tylko raz.
- Prof. dr hab. inż. Adam Lipowczan jest znanym akustykiem, wieloletnim członkiem Komitetu Akustyki PAN i członkiem honorowym Polskiego Towarzystwa Akustycznego. Emerytowanym kierownikiem Zakładu Akustyki Technicznej, Techniki Laserowej Radiometrii Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach. Obecnie nadal jest wykładowcą Wyższej Szkoły Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicach.
W czasie Międzynarodowej Konferencji Zwalczania Hałasu Noise Control, organizowanej przez Centralny Instytut Ochrony Pracy, która odbędzie się pod koniec maja 2019 roku w Janowie Podlaskim, prof. Adam Lipowczan wystąpi z wykładem dotyczącym zagrożenia ciszą.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl