Cimoszewicz: w LiD "trwa stan katastrofy"
Były premier, w nowej kadencji senator niezależny Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że lewica "zmarnowała" dwa ostatnie lata. Odnosząc się do wyniku, jaki LiD uzyskała w niedzielnych wyborach (13,15%), ocenił, że "trwa stan katastrofy".
23.10.2007 | aktual.: 23.10.2007 16:25
Uważam, że ostatnie dwa lata, czyli czas od największej w swojej historii klęski, polska demokratyczna lewica zmarnowała - powiedział Cimoszewicz we wtorek na konferencji prasowej w Białymstoku.
W jego ocenie, niedzielny wynik wyborczy LiD oznacza, że "w gruncie rzeczy" nie zwiększyła się liczba obywateli głosujących na partie centrolewicy.
Jeżeli nie zwiększyła się w stosunku do sytuacji, która była katastrofą, to znaczy, że ten stan katastrofy trwa. Czyli że nie osiągnięto nic, gdy chodzi o wyrwanie się z tego położenia, wydostanie się z tego dołka politycznego - dodał Cimoszewicz.
W jego ocenie, to sytuacja wymagająca "głębszej refleksji" i - jak powiedział - jeżeli politycy lewicy będą "pocieszali się", że wynik jest "solidny, przyzwoity", to wtedy zapewne nie będą próbowali poszukiwać odpowiedzi o przyczyny tej porażki.
Jeżeli zdecydują się na uczciwą rozmowę, jestem do dyspozycji, mogę razem z nimi odpowiedzieć na to pytanie - dodał nowo wybrany senator.
Nie wykluczył możliwości powrotu do działalności politycznej w sensie partyjnym, ale przypomniał, że od dłuższego czasu w żadnej działalności partyjnej nie uczestniczy, a nawet wtedy, gdy był "bardziej czynny", nie miał w tym większego udziału.
Dodał, że w niedzielnych wyborach startował z własnej inicjatywy, a kampanię, którą ocenił jako skromną, prowadził w oparciu o pomoc przyjaciół i znajomych.
Przedstawianie mnie jako senatora reprezentującego np. lewicę, zwłaszcza gdyby ktoś to rozumiał w wymiarze jakiejś formacji partyjnej, jest nieporozumieniem - podkreślił.
W niedzielnych wyborach na Cimoszewicza głosowało blisko 176 tys. mieszkańców województwa podlaskiego i był to najlepszy w regionie wynik.