Cimoszewicz: ta debata polityczna jest absurdalna
Za "absurdalną" uznał minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz debatę polityczna, jaka ma miejsce po opublikowaniu w sobotę przez media materiałów na temat domniemanej korupcji w Sejmie podczas uchwalania ustawy o grach losowych.
01.12.2003 | aktual.: 01.12.2003 11:14
"Jestem zdumiony tym, co zastałem w kraju po powrocie z Neapolu (ze spotkania szefów MSZ państw członkowskich UE i kandydujących) - powiedział Cimoszewicz w radiowej Trójce. - Mam wrażenie, iż ta dyskusja, debata polityczna, która naprawdę coraz bardziej przypomina jakąś zdumiewającą pyskówkę, wspina się na kolejne piętra absurdu. Bez poczekania na elementarne wyjaśnienia, formułuje się radykalne wnioski, niezwykle daleko idące, bez chwili zastanowienia, bez refleksji. To wskazuje na to, że cała grupa polityczna, cała scena polityczna jest w stanie bliskim histerii" - dodał.
Dziennikarka zapytała ministra, czy podziela pogląd szefa Kancelarii Premiera Marka Wagnera, który powiedział na niedzielnej konferencji prasowej, że nie wierzy, by w Sejmie można było kupić ustawę?
"Jeżeli przez sformułowanie 'kupić ustawę' rozumieć 'skutecznie coś załatwić', to rzeczywiście w to trudno jest mi uwierzyć. Natomiast jeżeli przez to rozumieć: 'podejmować próby wywarcia wpływu na posłów, czy być może nawet na grupy, czy kluby', to tego bym nie wykluczył" - odparł Cimoszewicz.
"Jestem 14 lat posłem i raz czy dwa razy, zwłaszcza wtedy, kiedy były regulowane przepisy dotyczące używek, nikotyny, palenia papierosów, reklam czy też kasyn gry, miałem wrażenie, że w Sejmie, w ciągu kilku czy kilkunastu dni następowały zdumiewające zmiany stanowiska większości poselskiej, niewytłumaczone na gruncie merytorycznym. To się zdarzyło w ubiegłych latach" - wyjaśnił minister.
Sobotnie media podały, że gdańska prokuratura od sierpnia bada, czy to możliwe, że za poprawkę do ustawy o grach losowych, która zmniejszyła miesięczny podatek od jednego automatu do gry z 200 do 50 euro, wręczono 10 mln dolarów łapówki. Publikacje wymieniały w tym kontekście nazwisko szefa klubu SLD Jerzego Jaskierni. On sam kategorycznie tym informacjom zaprzeczył.