"Cimoszewicz pomylił się i został brutalnie zaatakowany"
Rzecznik kandydata na prezydenta
Włodzimierza Cimoszewicza Tomasz Nałęcz oświadczył, że
dzięki ustaleniom prokuratury wiadomo, że Włodzimierz Cimoszewicz
jest człowiekiem niewinnym.
Mamy prawo sądzić, że został on brutalnie zaatakowany przez politycznych przeciwników - powiedział Nałęcz. Jak dodał, ukarani muszą zostać ludzie, którzy posłużyli się Anną Jarucką.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że Cimoszewicz nieumyślnie zataił w oświadczeniach majątkowych posiadanie akcji PKN Orlen i BMC, wobec czego nie można mówić o przestępstwie i umorzyła śledztwo w tej sprawie. Umorzono też śledztwo w sprawie rzekomego składania przez Cimoszewicza fałszywych zeznań przed sejmową komisją śledczą.
Tomasz Nałęcz powtórzył, że Cimoszewicz nie wpisał do swojego oświadczenia majątkowego za rok 2001 akcji PKN Orlen ponieważ się pomylił. A pomyłka to nie przestępstwo - podkreślił Nałęcz. Jak dodał, nie tylko Cimoszewicz pomylił się przy wypełnianiu oświadczeń majątkowych. Nie mogę zrozumieć tej mentalności Kalego, że "jak się członek komisji śledczej pomylić to dobrze, a jak Cimoszewicz się pomylić to źle" - zaznaczył.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że Cimoszewicz nieumyślnie zataił w oświadczeniach majątkowych posiadanie akcji PKN Orlen i BMC oraz umorzyła śledztwo w tej sprawie.
Nałęcz pytany o pojawiające się pogłoski, że Cimoszewicz mógł mieć "związki intymne" ze swoją byłą asystentką Anną Jarucką oświadczył, że to nieprawda. Rzecznik przeprosił też dziennikarza, którego niedawno Cimoszewicz nazwał świnią, kiedy ten zadał mu pytanie dotyczące tych pogłosek.