Cimoszewicz broni się przed zarzutami opozycji
Komentując zarzuty opozycji, że marszałek Sejmu sprowokował wtorkowe protesty górników, ponieważ blokował wcześniej prace nad projektem ustawy o emeryturach górniczych, Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że nie oczekuje pochwał ani uczciwych ocen ze strony opozycji, bo taka jest gra polityczna.
27.07.2005 15:20
Posłowie debatowali nad projektem nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, według którego górnicy będą mogli przechodzić na emeryturę po przepracowaniu 25 lat pod ziemią, bez względu na wiek. W debacie PO i PiS ostro skrytykowały Cimoszewicza, zarzucając mu m.in. niekonsekwencję, ponieważ ich zdaniem najpierw projekt blokował, a pod presją protestujących związkowców skierował go pod obrady.
Gdybym wczoraj nie dopuścił do żadnego kompromisu, mielibyśmy tutaj prawdopodobnie problemy na znacznie większa skalę i również byłbym za to ja odpowiedzialny - powiedział Cimoszewicz w rozmowie z dziennikarzami. Gdybym z kolei dopuścił do rozpatrzenia całej ustawy, jaka była proponowana przez Sejm, byłbym oskarżony o to, że doprowadzam do załamania finansów publicznych państwa - dodał.
Marszałek uważa, że krytykują go ci posłowie, którzy cztery lata temu podczas głosowania nad tzw. ustawą 203 udzielili jej poparcia. Dzisiaj wolą o tym nie pamiętać - nie pamiętać o swojej odpowiedzialności politycznej i moralnej, także w wymiarze finansowym - powiedział. Słyszę połajanki ze strony polityków, którzy nie mają moralnego prawa do oceniania kogokolwiek - dodał Cimoszewicz.
Do Warszawy przybyło we wtorek rano ok. 5,5 tys. górników. Mimo apeli organizatorów manifestacji o spokój, doszło do zamieszek. W kierunku policjantów poleciały petardy, świece dymne i metalowe nakrętki. Część protestujących przewróciła barierki chroniące parlament. Policja użyła armatki wodnej, gazu łzawiącego i skierowała pod Sejm dodatkowe siły, by zepchnąć protestujących w kierunku Torwaru, gdzie stały autokary, którymi górnicy przyjechali do stolicy. Rannych zostało 18 policjantów i górników, zatrzymano 69 demonstrantów.