Ciężka sprawa na dnie morza
W niedzielę płetwonurkowie penetrujący wrak
promu "Jan Heweliusz" wydobyli kawałki betonu. Prawdopodobnie
pochodzą one z podłogi w łazience dla załogi. Odkrycie to ma duże
znaczenie, ponieważ beton jest materiałem, którego nie można
stosować w konstrukcji statku - pisze "Dziennik Bałtycki".
20.07.2004 | aktual.: 20.07.2004 06:47
Jego obecność oznacza, iż coraz bardziej wiarygodna staje się hipoteza, że przyczyną zatonięcia jednostki był nieprawidłowo przeprowadzony remont.
Ekipa nurków prowadząca ochotniczo penetrację wraku po raz kolejny zeszła pod wodę w ostatnią niedzielę przed południem. Dla Adama Chorążewicza z Wrocławia była to szósta wyprawa na wrak.
Widoczność była bardzo słaba, około trzech metrów - powiedział "Dziennikowi" nurek. Na podstawie dotychczasowej znajomości topografii jednostki wnoszę, że znalazłem się w okolicach mostku kapitańskiego. Tam właśnie natrafiłem na kawałek betonu, grubości około 3 cm, o powierzchni około 40 cm kw., oklejony ceramiczną płytką antypoślizgową. Wszystko wskazuje na to, że to fragment podłogi w łazience załogowej lub kapitańskiej.
"Jan Heweliusz" płynący ze Świnoujścia do Ystad zatonął 14 stycznia 1993 roku nieopodal wyspy Rugia. W katastrofie zginęło 55 osób. Oficjalnie za przyczynę tragedii uznano błąd załogi. Wokół sprawy narosło jednak wiele niejasności i spekulacji. Potęguje je fakt, że wraku promu nie wydobyto.
Kapitan żeglugi wielkiej i publicysta morski Marek Błuś, prowadzący od 11 lat prywatne śledztwo w tej sprawie, uważa, że to wadliwa konstrukcja statku spowodowała jego wywrócenie się podczas sztormowej pogody. Konkretnie chodzi o warstwę betonu, którym podobno zalano pokład łodziowy po pożarze statku. Gdyby to była prawda, oznaczałoby to, iż doszło do naruszenia przepisów. Podważyłoby to także wiarygodność analiz wykonanych po zatonięciu statku, na podstawie których uznano winę kapitana.