PolskaCiężarna zmarła w szpitalu - lekarze obwiniają się nawzajem

Ciężarna zmarła w szpitalu - lekarze obwiniają się nawzajem

Dziś będzie wiadomo, co było przyczyną śmierci 29-letniej, ciężarnej kobiety z Niemierzyc. 31 grudnia kobieta trafiła do szpitala w Nowym Tomyślu. Lekarze podejrzewali u Bernadety zakażenie wirusem grypy typu A/H1N1.

Ciężarna zmarła w szpitalu - lekarze obwiniają się nawzajem
Źródło zdjęć: © WP.PL

05.01.2010 | aktual.: 06.01.2010 10:48

Jak poinformował wczoraj Janusz Nowak, dyrektor szpitala w Nowym Tomyślu, w ciągu doby jej stan, pomimo stosowanego leczenia, pogorszył się. 1 stycznia stwierdzono u kobiety zapalenie płuc i próbowano ją przekazać do szpitala zakaźnego w Poznaniu. Następnego dnia stan chorej nadal się pogarszał, w związku z tym postanowiono przetransportować kobietę do jednego z poznańskich szpitali.

Niestety, Bernadeta zmarła po dwugodzinnej reanimacji, gdy zapadła już decyzja o przewiezieniu jej do kliniki anestezjologii i intensywnej terapii szpitala klinicznego przy ul. Przybyszewskiego w Poznaniu.

Badania przeprowadzone w sobotę przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną nie potwierdziły obecności wirusa A/H1N1. – Przeprowadzimy jeszcze badania na obecność wirusa grypy typu B – powiedział nam wczoraj Andrzej Trybusz, wojewódzki inspektor sanitarny.

Odniósł się również do informacji o tym, że w sylwestra i Nowy Rok pracownia wirusologiczna była nieczynna. – Nie miało to znaczenia, czy badanie było przeprowadzone w czwartek, czy w sobotę, ponieważ szpital zachował się prawidłowo i gdy jednym z podejrzeń było zarażenie wirusem A/H1N1, włączył odpowiednie leczenie – tłumaczy Trybusz.

Wczoraj na naszych łamach dyrektor szpitala w Nowym Tomyślu Janusz Nowak skarżył się, że trzy poznańskie szpitale nie chciały – zgodnie z procedurami – przyjąć pacjentki, bo w Nowym Tomyślu nie ma warunków na leczenie przypadków grypy A/H1N1. Obiecywał też, iż pojedzie ze skargą w tej sprawie do wojewody. – Nie ma takich procedur podpisanych przez wojewodę, które nakazywałyby przyjąć pacjenta zakażonego takim wirusem. Wiemy, że procedury związane z ratownictwem medycznym zostały zachowane: było zgłoszenie transportu, lekarz koordynator wyraził na to zgodę, ale do transportu nie doszło ze względu na śmierć kobiety – poinformował Tomasz Stube, rzecznik prasowy wojewody.

Jednak wczoraj starosta i dyrektor w czasie rozmowy z wojewodą wycofali się z tych wszystkich zarzutów, a jako cel wizyty podali: „wyjaśnienie informacji medialnych, które mogły wzbudzić niepokój”.

Wcześniejsze zarzuty dyrektora dotyczące poznańskich szpitali odrzuciła zdecydowanie prof. Iwona Mozer-Lisewska, ordynator oddziału chorób zakaźnych Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego w Poznaniu, która uznała, iż są one nieetyczne i to szpital w Nowym Tomyślu próbował pozbyć się pacjentki, zamiast ją ratować.

Zmarła kobieta pochodziła z niewielkich Niemierzyc w powiecie grodziskim. Była w 22 tygodniu ciąży. To miało być jej pierwsze dziecko. Pół roku temu wyszła za mąż i zamieszkała w pobliskim Granowie. Jej rodzice są w szoku. – Czekamy na wyniki sekcji zwłok. Nie wiemy, co się mogło stać – powiedział nam jej ojciec, Bernard Kocik. – Córka wcześniej na nic nie chorowała. W sylwestra nagle się rozchorowała, dostała gorączki.

W czasie, gdy Bernadeta leżała w szpitalu, rodzice nie byli u niej, odwiedzał ją mąż, nie widzieli więc, w jakim stanie jest córka i jak się nią zajmowano.

Tymczasem sprawą zajęła się już nowotomyska prokuratura, która przeprowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci ciężarnej kobiety. Zabezpieczona zostanie dokumentacja medyczna dotycząca pacjentki i wyniki sekcji zwłok.

Zamiast ratować pacjentkę, szukali innego szpitala

Z prof. Iwoną Mozer-Lisewską, ordynator oddziału chorób zakaźnych Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego w Poznaniu, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie chorób zakaźnych, rozmawia Katarzyna Kamińska

Dyrektor szpitala w Nowym Tomyślu zarzucił poznańskim szpitalom, że odmówiły przyjęcia ciężarnej pacjentki z podejrzeniem grypy A/H1N1.

- Bulwersujące jest, że wspomniany dyrektor podjął atak na poznańskie środowiska jako obronę swoich działań. A raczej ich braku.

Lekarze w Nowym Tomyślu podejrzewali u gorączkujacej kobiety grypę A/H1N1...

- Wyniki badań wirusologicznych, korespondujące zresztą ze stanem klinicznym pacjentki, wskazały jednoznacznie, że to nie była grypa.

Czy potwierdza Pani, że lekarze z Nowego Tomyśla się z wami kontaktowali?

- W sobotę 2 stycznia koło 10 rano zaczęły się telefony. Z rozmowy z anestezjologiem nowotomyskiej placówki wynikało, że stan przyjętej dwa dni wcześniej pacjentki systematycznie się pogarszał. Dynamika choroby mogła sugerować, że jest to sepsa. Zaleciliśmy więc zaintubowanie pacjentki i wprowadzenie jej w stan śpiączki farmakologicznej. Z tego co wiem, żadnego z tych działań nie wykonano. A lekarka pełniąca dyżur tego dnia w Poznaniu na oddziale chorób zakaźnych podkreślała, aby wdrożyć leczenie najszybciej jak to możliwe, zanim u pacjentki nastąpi niewydolność oddechowa.

Kobieta zmarła kilka godzin później, podczas próby przewiezienia jej do Poznania. Czy w opisanym przez nowotomyskich lekarzy stanie jej zdrowia takie działanie było słuszne?

- Pacjentka nie nadawała się do transportu. Decyzja o przewożeniu jej była naganna i świadczy o braku wyobraźni.

Po śmierci kobiety dowiedzieliśmy się, że lekarze z Nowego Tomyśla usilnie zabiegali o umieszczenie 29-latki w którymś z poznańskich szpitali, lecz nie uzyskali w kilku z nich na to zgody. Jak Pani skomentuje zarzut dyrektora tamtejszej placówki o odmowie pomocy?

- Nieetyczny. To ja odniosłam wrażenie, że wszystkie wysiłki konsylium zwołanego w Nowym Tomyślu skupiały się nie na ratowaniu pacjentki, a na próbach wypchnięcia jej do innego ośrodka.

Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/GlosWielkopolski: MPK - Kupimy kilka Tramino więcej

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)