PolskaCiemna karta z przeszłości agenta Tomka

Ciemna karta z przeszłości agenta Tomka

Najsłynniejszy agent CBA jeszcze jako wrocławski policjant uczestniczył w śmiertelnym wypadku drogowym - donosi "Polska Gazeta Wrocławska".

27.10.2009 | aktual.: 28.10.2009 10:46

Były wrocławski policjant Tomasz K., czyli legendarny agent Tomek z CBA, był współsprawcą śmiertelnego wypadku drogowego - pod koniec lat 90. przy alei Hallera. Sprawę badał wrocławski sąd. Wyrok na Tomasza K. uległ zatarciu. Oficjalnie agent jest więc "niekarany".

Od kilku tygodni ogólnopolskie media są pełne relacji, jak to agent Tomek, udając bogatego biznesmena, uwodził posłankę PO Beatę Sawicką i celebrytkę Weronikę Marczuk-Pazurę.

Dzisiejszy funkcjonariusz CBA w latach 90. pracował w wydziale kryminalnym wrocławskiej policji. W zderzeniu dwóch aut, jak wynika z informacji dziennika, został zniszczony kierowany przez niego służbowy chrysler neon. Tomasz K. miał złamane nogi. Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski potwierdza takie zdarzenie. Szczegółów podać nie potrafił, bo dokumenty są w archiwum.

- Między 1997 a 1999 rokiem Tomasz K. został uznany przez sąd za współwinnego śmiertelnego wypadku - mówi. - Pozostał w służbie, bo było to przestępstwo nieumyślne, a policjant cieszył się świetną opinią przełożonych.

Ofiarą była kobieta.
- Rosjanka lub Ukrainka - wspominają wrocławscy policjanci, których zapytano o tę historię.
W wypadku - na skrzyżowaniu ulic Hallera i Gajowickiej - doszczętnie zniszczony został chrysler neon. Był to nieoznakowany pojazd wrocławskiej policji. Wskazówka prędkościomierza w chwili zderzenia z innym autem osobowym zatrzymała się na liczbie 160 km/h.

Chryslerem jeździli ludzie z sekcji do walki ze złodziejami samochodów. Wiadomo, że auto prowadził policjant Tomasz K. Oficjalnie tej sprawy już nie ma. Było śledztwo, proces, wyrok, ale akta są już dawno w archiwum, a kara uległa zatarciu.

Pomimo wyroku skazującego, policyjni przełożeni Tomasza K. podjęli decyzję o pozostawieniu go w służbie. Rzecznik Komendy Głównej Mariusz Sokołowski nie potrafił ustalić w poniedziałek, kiedy dokładnie doszło do wypadku i kto był wówczas komendantem wojewódzkim. Dziennikarze wrocławskiej gazety ustalili to sami.

- To było w 1998 roku, a pozytywną dla Tomasza K. decyzję podjął ówczesny komendant wojewódzki Adam Rapacki - mówi były policjant znający szczegóły tej sprawy.

Adam Rapacki dziś jest wiceministrem w resorcie spraw wewnętrznych i administracji. Komendantem wojewódzkim we Wrocławiu został w 1999 roku i funkcję tę pełnił do 2001 roku.

- Pan minister nie pamięta tej sprawy i tego konkretnego policjanta - mówi rzeczniczka resortu Wioletta Paprocka. - Podobnych podań było dużo. Jeśli wina była nieumyślna, a opinia służbowa pozytywna, to niewykluczone, że rzeczywiście zapadła decyzja o pozostawieniu policjanta w służbie.

Gdyby nie ta decyzja, kariera Tomasza K. skończyłaby się, zanim jeszcze na dobre się zaczęła. Nie byłoby dziś agenta Tomka, o którym rozpisują się media w Polsce i Europie.

To Tomasz K. - udając bogatego biznesmena - uczestniczył w tajnych akcjach CBA. W ich wyniku korupcyjne zarzuty usłyszały m.in. była jeleniogórska posłanka PO Beata Sawicka, a także Weronika Marczuk-Pazura. On też uczestniczył w nieudanej akcji, która miała potwierdzić, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski ukrywa swoje dochody.

Tomasz K. do CBA przyszedł z policji. Karierę policjanta zaczynał we Wrocławiu w wydziale kryminalnym, w sekcji do walki ze złodziejami aut. Była to pierwsza taka jednostka w Polsce. Szefowie wrocławskiej policji jej dokonaniami chwalili się na każdym kroku.

Później przez kilka lat Tomasz K. pracował w Centralnym Biurze Śledczym. Zajmował się operacjami specjalnymi. Przenikał do gangów zajmujących się handlem bronią i narkotykami.
- Perełka. Wielki talent. Urodzony do takich akcji - wspomina jeden z jego kolegów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)