"Ciało nie jest potrzebne do stwierdzenia zabójstwa"
Przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach rozpoczęła się rozprawa odwoławcza w poszlakowym procesie Adama Ł., oskarżonego o zabójstwo swej byłej żony. Do zbrodni doszło w 2007 r. w Chorzowie. Ciała Alicji Cesarz do dzisiaj nie odnaleziono.
15.09.2011 | aktual.: 15.09.2011 15:31
W marcu tego roku katowicki sąd okręgowy wymierzył Ł. karę 15 lat więzienia, przypominając że odnalezienie ciała nie jest potrzebne do stwierdzenia, że dokonano zabójstwa i mimo braku bezpośrednich dowodów o winie oskarżonego świadczy cały łańcuch dowodów i poszlak. Rodzice Alicji byli oburzeni wymiarem kary. Prokurator żądał dla Ł. dożywocia, z zastrzeżeniem, że o przedterminowe zwolnienie mógłby się ubiegać najwcześniej po 35 latach. Obrona domagała się uniewinnienia.
Proces przed sądem okręgowym ruszył w listopadzie 2009 r. Adam Ł., były pracownik magistratu w Świętochłowicach, od początku nie przyznawał się do winy. Zasiadająca na ławie oskarżonych jego była partnerka, Anna W. - z zawodu psycholog - została skazana na pół roku więzienia w zawieszeniu i grzywnę za składanie fałszywych zeznań. Podczas rozprawy rozwodowej Adama i Alicji twierdziła, że nie utrzymywała intymnych kontaktów z mężczyzną, a łączyły ich jedynie relacje koleżeńskie. Sąd I instancji uniewinnił ją od zarzutu utrudniania śledztwa w sprawie zabójstwa.
Orzeczenie wobec Anny W. jest już prawomocne. Wyrok wobec Ł. zaskarżyła obrona, prokurator i pełnomocnik rodziców Alicji.
Alicja zaginęła w listopadzie 2007 r. Dzień po zgłoszeniu jej zniknięcia ktoś, posługując się jej kartą, pobrał z bankomatu kilka tysięcy złotych. Ojciec Alicji powiedział policjantom, że za zaginięciem córki może stać jej były mąż.
Podczas przeszukania przy Adamie Ł. policjanci znaleźli potwierdzenie wypłaty na 1000 zł z konta byłej żony. Mężczyzna wyrwał druk policjantom i go połknął. Okazało się, że auto Adama Ł. jest gruntownie wysprzątane, a w bagażniku nie ma wykładziny przykrywającej koło zapasowe. Mężczyzna tłumaczył, że została wyrzucona, bo była ubrudzona rybami.
Kolejne informacje potwierdzające popełnienie przestępstwa prokuratura zdobyła kiedy Ł. trafił do aresztu. Wychodzącemu na wolność koledze z celi powiedział, gdzie ukrył kartę żony i podał numer PIN. Poprosił, aby po wyjściu zrobił kilka wypłat. Kolega powiadomił jednak policję. Wtedy w piwnicy bloku, gdzie mieszkali Adam i Anna znaleziono worek z kartą bankomatową Alicji i gotówkę.
Według ustaleń śledztwa, Adam Ł. opowiedział swojej partnerce, że zabił byłą żonę. Zapewniał, że nie było świadków i nikt nigdy nie dowie się o sprawie. Instruował ją, jakie ma składać zeznania. W obawie o siebie i rodzinę Anna zgłosiła się na policję i zmieniła wcześniejsze zeznania.
Zabójstwo Alicji nie jest jedyną zbrodnią, jaką zarzuca Adamowi Ł. prokuratura. W czerwcu ubiegłego roku oskarżyła go o zabicie w listopadzie 1991 r. ciężarnej, 20-letniej narzeczonej. Jej ciało znaleziono w studzience kanalizacyjnej w miejscowości Klucze w Małopolsce, gdzie oboje wówczas mieszkali. Śledztwo w tamtej sprawie wznowiono w 2009 r., a jednym z najważniejszych dowodów stały się zeznania Anny W.
NaSygnale.pl: Erotyczna zabawa w trójkącie zakończyła się śmiercią!