PolskaChować pępki! Pani idzie!

Chować pępki! Pani idzie!

Szkoła to nie dyskoteka – twierdzą nauczyciele. I nie klasztor – ripostują uczniowie. Szkolne korytarze są jak największe wybiegi mody – młodzież odsłania tam brzuchy, nogi, pokazuje piercing i tatuaże. Nauczyciele chcą to ukrócić.

14.09.2004 | aktual.: 14.09.2004 07:31

Moda na krótkie bluzki odsłaniające kolczyki w pępkach, a no-szone do zakrywających ledwie pośladki spódniczek czy spodni zwisających poniżej bioder przyjęła się już w ubiegłym roku. Pedagodzy coraz częściej sprzeciwiają się jednak noszeniu skąpych ciuszków.
- Od ubiegłego roku wprowadzamy obostrzenia dotyczące strojów – przyznaje Bogusława Brandt, zastępca dyrektora Publicznego Gimnazjum nr 3 w Opolu. - Nasi uczniowie wiedzą, że w szkole brzuch nie może być odsłonięty, makijaż zbyt ostry, nie może być kolczyków w brzuchu i zbyt ostrych kolorów włosów. Moda idzie w złym kierunku – nastolatki za bardzo się rozbierają, a przecież szkoła to nie dyskoteka. Tu ubiór powinien być bardziej konser-watywny. To również kwestia bezpieczeństwa młodzieży – prowokujący strój może być przyczyną nieprzyjemnych sytuacji.

- Strój ma być estetyczny i higieniczny – mówi z kolei Marzena Dysiewicz–Rerich, wicedyrektor opolskiego gimnazjum nr 6, które od września wprowadziło regulamin uczniowskiego ubioru. – Żadnych rażących wzorów i kolorów, zbyt krótkich spódniczek, a zwłaszcza odsłoniętych brzuchów. Rodzice podpisywali oświadczenie, że zapoznali się z przepisami. Jeśli uczeń nie zareaguje na dwie uwagi nauczyciela, to będziemy ich o tym powiadamiać.

- To nie do pomyślenia, żeby uczennica nosiła spodnie tak nisko zapinane, żeby było jej widać włosy łonowe - a widziałam kiedyś tak ubraną dziewczynkę – opowiada z kolei zastrzegająca anonimowość nauczycielka w gimnazjum. – Opięte bluzki z cienkich materiałów noszone bez staników to też już codzienność. Nie dość, że młodzież jest coraz bardziej krnąbrna, to jeszcze trzeba w takich okolicznościach panować na lekcjach nad emocjami męskiej części klas...

Większość młodzieży nie kryje swojego oburzenia. - Szkoła to przecież nie klasztor – denerwuje się Magda Janocha, uczennica III klasy gimnazjum. – Nie możemy pokazywać brzuchów, nóg, dekoltów, ramion. Może jeszcze powinniśmy nosić kaski? Nauczyciele odsyłają ludzi do domów, żeby się przebrali. Ja bym nie poszła. Przecież liczy się to, co kto ma w głowie, a nie na sobie.
- Zazwyczaj chodzę w dżinsach i koszulkach, ale jak ktoś lubi się ubierać jak ladacznica, to jego sprawa – nikomu nic do tego - oburza się Katarzyna Pawluk z I klasy gimnazjum. – Jak mi ktoś będzie zakazywał w czymś chodzić, to oleję zakaz.

- Rzeczywiście młodzież nie jest zachwycona zmianami – przyznaje Marzena Dysiewicz-Rerich. – Uczniowie mówią, że są zbyt ostre, że nie znamy się na modzie. Będziemy jednak konsekwentni. To jak uczniowie chodzą na prywatki czy po mieście - to ich sprawa. Zbyt wyzywający strój może jednak być przyczyną nieprzyjemnych zajść na tle seksualnym. W naszej szkole nic takiego się dotąd nie zdarzyło i chcemy tego uniknąć.

- Uczniowie na pewno się przyzwyczają – dodaje Bogusława Brandt. – Trzeba z nimi tylko rozmawiać i na spokojnie, nie na siłę, tłumaczyć dlaczego powinni się do szkół ubierać schlud-niej. W ubiegłym roku w swojej klasie poświęciłam na to kilka godzin wychowawczych i chyba przyniosły efekty.
Jest też cała grupa uczniów, którzy popierają obostrzenia dotyczące strojów.

- Szkoła to nie pokaz mody – twierdzi gimnazjalistka Aleksandra Kucharz. – Uczniowie powinni być ubrani luźno i skromnie – na przykład na sportowo. Niektórych nie stać na modne, skąpe stroje i słyszą docinki ze strony kolegów.

- Takie regulaminy to dobry pomysł – mówi też Agata Świerc z gimnazjum TAK. – Do pewnego stopnia powinniśmy mieć swobodę ubierania się, ale stroje do szkoły nie mogą być wyzywające.

Katarzyna Kownacka

Sonda
Czy szkoły powinny określać w regulaminach jak mogą się ubie-rać uczniowie?

Ewelina Bejcar

- Nie. Każdy powinien ubierać się tak jak chce i lubi. Tymczasem od tego roku w gimnazjum numer 6, w którym się uczę, nie można pokazywać brzuchów, mieć bluzek z dekoltem, za krótkich spódniczek, farbowanych włosów. Nie można się też mocniej malo-wać. Jeszcze przed wakacjami każdy chodził jak chciał. Teraz są zakazy i zdarza się, że nauczyciele odsyłają uczniów do domów, żeby się przebrali.

Bartek Krzak

- Nie powinno być takich zakazów w regulaminach. Dotyczą one głównie dziewczyn, ale nie podobają się też chłopakom. W końcu całą zimę czekamy, aż dziewczyny się odsłonią, żeby na nie popatrzeć. A tu teraz nic.

Karolina Wołoch

- Zakazów nie powinno być, a jeśli już - to nie tak rygorystyczne. Wiadomo, że nie można chodzić do szkoły w bardzo kusych spódniczkach, które ledwie osłaniają pośladki. Nie wiem natomiast co mają zrobić z zakazem farbowania włosów dziewczyny, które tak jak ja lekko je rozjaśniły – przecież nie da się ich odfarbować. Na szczęście jednak nauczyciele nie zwrócili mi uwagi ani ze względu na włosy, ani na stroje czy kolczyk w nosie.

Natalia Kulon

- Uważam, że zapisy dotyczące strojów w regulaminach uczniowskich to niedobry pomysł. Wiadomo, że każdy stara się w miarę normalnie ubrać do szkoły i nie idzie na lekcje jak na dyskotekę. Ale przecież są dziewczyny, które mają tylko krótkie bluzki odsłaniające pępki. Zostaje wiec zakładanie bluz i zapinanie ich nawet kiedy jest gorąco. Wiele dziewczyn, kiedy widzi nauczycie-la na korytarzu, naciąga bluzki, żeby zakryć brzuch.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)