Chorzy złożyli donos do prokuratury na Ewę Kopacz
Pacjenci zakażeni wirusem żółtaczki typu B złożyli donos do warszawskiej prokuratury na Ewę Kopacz. Ich zdaniem, jako minister zdrowia nie dopełniła obowiązków, pozwalając, by leczono ich szkodliwym lekiem - informuje "Gazeta Wyborcza".
10.11.2011 | aktual.: 10.11.2011 11:02
Zdaniem trzech pacjentów i fundacji Gwiazda Nadziei z Katowic, minister zdrowia pozbawiła ich tańszego i skutecznego w walce z wirusem żółtaczki leku, a dała droższy i szkodliwy. Chodzi o leki zwalczające wirus zapalenia wątroby typu B. Objętych tym programem chorych na WZW jest w Polsce ok. 13 tys. osób.
Katowicka fundacja zarzuca Kopacz, że w kolejnych rozporządzeniach o programach terapeutycznych wskazywała do refundacji lamiwudynę, o której wiadomo, że w okresie pięciu lat od rozpoczęcia jej zażywania u 80% leczonych powoduje nieodwracalny proces mutacji wirusa.
- Wirus uodparnia się na leczenie, narażając chorych na powikłania grożące utratą zdrowia i życia, takie jak marskość czy pierwotny rak wątroby - mówi Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Awantura o lamiwudynę trwa od kilku lat. Opinie Europejskiej Agencji ds. Leków (EMA) z 2010 roku oraz krajowych ekspertów wielokrotnie wskazywali w pismach do Ministerstwa Zdrowia na zagrożenia związane z podawaniem leku.