Chorzy od nadmiaru leków
Polacy nie ufają lekarzom. Z jedną chorobą
chodzą do różnych specjalistów i biorą masę leków. Efekty takiej
terapii są opłakane. Dla wielu pacjentów kończą się śmiercią -
donosi "Gazeta Wyborcza".
07.02.2005 | aktual.: 07.02.2005 06:23
Farmaceuci mówią o nowym zjawisku: do aptek przychodzą ludzie z plikami recept i wykupują całe torby leków. Recepty wystawiają różni lekarze, ale są na nich preparaty różniące się tylko nazwą i ceną. Jedna trzecia pacjentów robi takie zakupy - mówi Wojciech Giermaziak z Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Polacy nie dowierzają lekarzom, chcą, by każdą diagnozę potwierdził inny fachowiec. Pacjenci kursują więc od gabinetu do gabinetu - mówi dr Wojciech Matusewicz, konsultant ds. farmakologii klinicznej w Łódzkiem. Zazwyczaj jest tak: Na początku darmowe badanie u lekarza rodzinnego. Jego diagnoza wydaje się najmniej wiarygodna, więc trzeba ją potwierdzić u specjalisty. Jeśli kolejna konsultacja była bezpłatna, trzeba jeszcze potwierdzić jej wynik podczas prywatnej wizyty u jeszcze jednego doktora - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dr Wojciech Matusewicz bije na alarm. Według jego obliczeń aż 10 proc. hospitalizacji w oddziałach internistycznych jest spowodowana niepożądanymi działaniami farmaceutyków. Co trzeci hospitalizowany z tej przyczyny to ofiara nieracjonalnej, niekontrolowanej terapii lekami! Problem dotyczy ogromnej rzeszy pacjentów, bo tylko w Łódzkiem na oddziałach internistycznych rocznie leczy się 90 tys. ludzi - dodaje gazeta.
Leczenie się olbrzymimi ilościami farmaceutyków to zjawisko znane jako polipragmazja. Niestety, jest u nas powszechne - ocenia dr Janusz Morawski. "Bardzo często, kiedy jesteśmy wzywani do nagłych zasłabnięć czy krwawień, okazuje się, że przyczyną było niewłaściwe użycie leków. Tacy ludzie mogą być wokół nas" - mówi "Gazecie Wyborczej" dr Morawski. (PAP)