PolskaChory sam z chorą duszą

Chory sam z chorą duszą

W czerwcu popełniły samobójstwa dwie osoby leczone w opolskich szpitalach. Może by tego nie zrobiły, gdyby ktoś wcześniej zainteresował się ich stanem psychicznym.

02.07.2004 | aktual.: 02.07.2004 08:21

Pierwszy przypadek samobójstwa miał miejsce 17 czerwca w opolskim Wojewódzkim Centrum Medycznym, gdzie na klamce powiesił się pacjent oddziału urologii. W drugim przypadku w nocy z 28 na 29 czerwca 85-letnia kobieta leżąca na oddziale wewnętrznym Szpitala Wojewódzkiego w Opolu wyskoczyła z okna sali chorych na drugim piętrze. Podobno dzień wcześniej wieczorem była niespokojna i dostała, na prośbę rodziny, środki uspokajające. Nikt nie przewidział, że to nie wystarczy.

Czy podobnych nieszczęść można by uniknąć, gdyby szpitale zatrudniały psychologów, służących w każdej chwili pomocą pacjentom, ich rodzinom oraz personelowi?

- My mamy psychologa na pełnym etacie - mówi dr Marek Piskozub, dyrektor Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu. - Zawsze, gdy zachodzi taka potrzeba, nasi lekarze kierują do niego pacjentów ze swoich oddziałów na konsultacje. I ma on co robić. Jeśli z chorym dzieje się coś podejrzanego, na przykład wykazuje objawy depresji, to wtedy korzystamy też z konsultacji psychiatrów. Ale to jest tylko pomoc, a szpital to nie więzienie. Nie mamy nad nikim ścisłego nadzoru. Pacjent powie, że jest wszystko fajnie, a potem nagle coś sobie zrobi. Czasem to jest impuls. Mężczyzna, który się powiesił, miał wyjść do domu za kilka dni, jego choroba nie była ciężka...

Szpital Wojewódzki w Opolu nie zatrudnia psychologa dla swoich pacjentów. Sporadycznie korzysta z psychoterapeuty pracującego na etacie w poradni rehabilitacyjnej dla amazonek (kobiet po mastektomii piersi), która została uruchomiona przy szpitalu trzy miesiące temu.

- Mamy z psychoterapeutą umowę, że w razie trudnych sytuacji w szpitalu, wymagających interwencji, przychodzi nam z pomocą - wyjaśnia dr Julian Pakosz, zastępca dyrektora ds. leczniczych w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu. - We wtorek poprosiliśmy o taką pomoc dla tych pacjentek, które były świadkiem tragedii, jaka wydarzyła się w naszym szpitalu.

Dr Pakosz nie chce rozmawiać o samobójstwie 85-letniej pacjentki, tłumacząc to dobrem tej kobiety i jej rodziny. - Są sytuacje, kiedy można podejrzewać u kogoś myśli samobójcze, a niekiedy ktoś sam taki zamiar sygnalizuje i wtedy da się zapobiec tragedii - dodaje Pakosz. - Czasem są to jednak rzeczy nieprzewidywalne i z taką sytuacją mieliśmy do czynienia ostatnio.

Do szpitali ludzie trafiają najczęściej z powodu dolegliwości fizycznych, ale potem mogą się ujawnić u nich problemy psychiczne, gdyż wraz z ciałem zaczyna chorować też dusza. Właśnie wtedy byłaby niezbędna pomoc psychologa. W dużym szpitalu przydałoby się ich nawet kilku, ale to utopia.

- Narodowy Fundusz Zdrowia nie przewidział w kontraktach takiej opcji jak psycholog - podkreśla dr Julian Pakosz. - Z drugiej strony dobra medycyna powinna patrzeć na człowieka jako na całość. Ale to wymaga pieniędzy, o czym powinni pamiętać wszyscy, którzy są odpowiedzialni za ochronę zdrowia w Polsce. Lekarz ma moralny, etyczny obowiązek uwzględnienia też stanu ducha pacjenta, ale w nawale pracy może mu to umknąć.

- Zatrudnienie psychologa to są dodatkowe koszty, a my musimy się liczyć z każdą złotówką - dodaje dr Zbigniew Brachaczek, zastępca dyrektora szpitala w Strzelcach Op. - W razie potrzeby korzystamy z poradni psychologicznej.

Wojewódzki Ośrodek Onkologii w Opolu również nie zatrudnia psychologa. Od roku jednak pomocą pacjentom służą... studenci z Koła Naukowego Psychologów Uniwersytetu Opolskiego, którzy działają tam jako wolontariusze. Na pomysł ich ściągnięcia wpadł dr Aleksander Sachanbiński, ordynator oddziału chirurgii onkologicznej, nawiązał on kontakt z dr Zofią Halską z uniwersytetu i tak się to zaczęło. - Udzielają porad, służą rozmową, ale nikomu nie narzucają się na siłę - mówi dr Sachanbiński. - Udostępniamy im gabinet. Wiem, że jedni pacjenci się otwierają, a inni nie. To zależy od człowieka.

Zdaniem ordynatora, w ośrodku przydałby się psycholog klinicysta, który by się „wgryzł” w specyfikę tego szpitala. Lekarze, zwłaszcza chirurdzy, są tak zapracowani, że między jednym a drugim zabiegiem nie mają czasu na rozmowę z pacjentami.

- Onkologia to miejsce szczególne, gdzie ludzie przechodzą wstrząsy, załamania, gdzie chęć życia im odchodzi - mówi dr Zofia Halska, zastępca dyrektora Instytutu Psychologii ds. Dydaktyki i Studentów UO w Opolu. - Zwłaszcza w pierwszym okresie przydałaby się im pomoc psychologa klinicznego. To smutne, że z braku pieniędzy nie ma ich w szpitalach. A może pieniądze by się znalazły, tylko nie ma się kto tym zająć?

Małgorzata Fedorowicz

PSYCHOLOG JAK LEKARSTWO

  1. Kazimierz Łukawiecki, dyrektor opolskiego oddziału NFZ:

- My finansujemy tylko procedury medyczne, a porady psychologa nie są przewidziane. Uważam jednak, że każdy szanujący się szpital powinien psychologa zatrudniać. Trudno każdą rzecz ująć jako procedurę, bo wtedy należałoby znowu określić, ile rozmów z pacjentami miałby przeprowadzić psycholog, co doprowadziłoby do absurdu. Rehabilitacji też nie ma w kontraktach, a jest ona prowadzona po zabiegach chirurgicznych. Psycholog powinien być potraktowany jako współuczestnik leczenia, jak lekarstwo, jako szeroko pojęta rehabilitacja.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)