Chory na gruźlicę przeprosił za latanie samolotem
Chory na rzadką, odporną na leki odmianę gruźlicy, którego przymusowo izolowano po powrocie z Europy do USA, przeprosił pasażerów samolotu, którym leciał, za narażenie ich zdrowia.
01.06.2007 | aktual.: 01.06.2007 20:11
Chory, 31-letni prawnik Andrew Speaker, powiedział w wywiadzie dla telewizji ABC News, że "nie oczekuje, by ludzie mu wybaczyli", ale podkreślił, że powiedziano mu przed podróżą, iż kontakt z nim nie grozi nikomu zarażeniem.
U Speakera zdiagnozowano gruźlicę oznaczoną symbolem XDR TB, która jest odporna na niemal wszystkie antybiotyki stosowane przeciw bakteriom gruźlicy. Bakterie tej choroby roznoszą się w powietrzu, gdy chory kaszle, kicha, a nawet mówi lub śpiewa.
Speaker powiedział, że przed jego wyjazdem do Europy na początku maja rządowy Ośrodek Prewencji i Zwalczania Chorób (CDC) w Atlancie wiedział o jego chorobie, ale lekarze mówili mu, że na razie nie jest zaraźliwa. Radzono mu tylko - powiedział - aby nie jechał w podróż, ale tego nie zabroniono.
CDC wyjaśnił jednak, że przed podróżą zdiagnozowano u niego tylko zwykłą gruźlicę i dopiero gdy był w Europie testy wykazały, że ma odporną na leki XDR TB. Według dyrektora wydziału ds. migracji i kwarantanny CDC, dra Martina Cetrona, "wyraźnie powiedziano mu, żeby nie wracał" normalnym samolotem pasażerskim, ale prawnie nie można mu było tego zabronić.
Tymczasem okazało się, że teściem Speakera jest naukowiec z CDC, Robert Cooksey, w dodatku prowadzący badania nad gruźlicą. Stanowczo zaprzecza on jednak, by jego zięć zaraził się od niego, czy gdziekolwiek w ośrodku.
Wiele osób wypowiadających się w Internecie ma pretensję do Speakera, że leciał do USA zwykłym samolotem wiedząc, że jest chory na niebezpieczną chorobę. W telewizji dyskutuje się, czy nie należy postawić mu zarzutu lekkomyślnego narażenia zdrowia i życia współpasażerów.
Kwarantanna Speakera jest pierwszą zarządzoną w USA od 1963 r. wobec chorego na chorobę zakaźną.
Speaker wracał do USA przez Montreal, gdzie wynajął samochód i pojechał do Nowego Jorku. Piątkowy "New York Times" podał, że kiedy dojechał do granicy kanadyjsko-amerykańskiej, strażnik przepuścił go, chociaż wiedział, że podróżnego poszukują federalne służby medyczne.
Straż graniczna tłumaczy się, że Speaker nie wyglądał na chorego, więc nie został zatrzymany. Sprawę ma zbadać komisja Kongresu.
Tomasz Zalewski