PolskaChore dzieci w kolejkach

Chore dzieci w kolejkach

Izby przyjęć w stołecznych szpitalach dziecięcych przeżywają w nocy prawdziwe oblężenie. Trafiają tam dzieci z błahymi schorzeniami, którymi z powodzeniem mogliby się zająć lekarze w nocnych przychodniach.

08.12.2005 | aktual.: 08.12.2005 07:41

– To jest koszmar. Nie mamy żadnego wolnego łóżka w szpitalu i właściwie nie wiem, po co funkcjonuje izba przyjęć. Jesteśmy szpitalem specjalistycznym trzeciej generacji. Powinniśmy zajmować się np. przypadkami onkologicznymi, a tymczasem trafiają do nas dzieci z gorączką – wyjaśnia lekarz dyżurny szpitala przy ul. Litewskiej Magdalena Grajewska.

Szpital jak przychodnia

O nienormalnej sytuacji mówi też wojewódzki konsultant pediatryczny, prof. dr Andrzej Radzikowski. – Izby przyjęć pełnią obecnie funkcję nocnych przychodni, a nie do tego są powołane. Powinni tam trafiać tylko pacjenci ze skierowaniami – twierdzi profesor. Dlaczego tak się dzieje, trudno jednoznacznie powiedzieć. – Może rodzice nie mają zaufania do nocnych przychodni – zastanawia się prof. Radzikowski. Według Grajewskiej, w przychodniach nocnych często dyżury pełnią przypadkowi lekarze. Ortopeda będzie wolał chore dziecko z gorączką odesłać do szpitala, bo wtedy ma problem z głowy – tłumaczy.

Brakuje pieniędzy

Najważniejszą sprawą jest jednak brak pieniędzy zarówno na pensje dla personelu, jak i na działalność szpitali. Oprócz placówki przy ul. Kopernika pozostałe to kliniki, które choć de facto pełnią rolę przychodni miejskich, nie mogą być finansowane przez ratusz. – Do biura polityki zdrowotnej urzędu miasta nie wpłynęła żadna skarga dotycząca świadczeń udzielanych w ramach nocnej pomocy lekarskiej przez nasze placówki – zapewnia w piśmie przysłanym do Metropolu zastępca dyrektora biura Agnieszka Jankowska-Zduńczyk. W dalszej części pisma przyznaje jednak, że problem tłoku w szpitalnych izbach przyjęć występuje również w miejskich szpitalach.

Zbigniew Modrzewski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)