Chodorkowski: Jeśli Rosja zdobędzie Ukrainę, to potem przyjdzie kolej na Polskę i Bałtów
- Jeżeli prezydent Władimir Putin zdobędzie Ukrainę, to następnym celem jego agresji będą Polska i Kraje Bałtyckie, dlatego NATO musi wykazać wobec Rosji maksymalną twardość – mówił Michaił Chodorkowski w rozmowie z niemieckim tygodnikiem "Die Zeit". Podkreślił, że "jeśli Putin będzie miał poczucie, że może uderzyć, to uderzy".
- Putin boi się zagrożenia ze strony demokracji u swoich granic. Jeżeli uda mu się zdobyć Ukrainę, przyjdzie kolej na Polskę i Kraje Bałtyckie – powiedział Chodorkowski w wywiadzie dla najnowszego wydania niemieckiego tygodnika "Die Zeit".
- Rozumiem Joe Bidena, który powiedział, że Putin nie może pozostać u władzy. Chociaż Biały Dom odwołał tę wypowiedź, to była ona bardzo precyzyjna - dodał mieszkający na Zachodzie były szef koncernu Jukosu.
"Putin wie, jak się oszukuje"
- Putin ma naturę bandyty. I to od początku swojej kariery. Gdy poczuje opór, cofa się o krok. Gdy nie czuje oporu, idzie do przodu – powiedział Chodorkowski. Przyznał, że chociaż zna osobiści Putina i walczy z nim od 20 lat, też pomylił się w jego ocenie. - Putin wie, jak się oszukuje – wtrącił.
Chodorkowski opowiedział się za większym wsparciem NATO dla Ukrainy, aby ukraińska armia mogła przeciąć rosyjskie linie zaopatrzeniowe. Zachód musi ponadto jasno oświadczyć, że w przypadku użycia przez Rosję broni atomowej "odpowie odpowiednio". - Jeśli powiemy Putinowi – proszę, nie bij nas, uderzy. A jeśli powiemy, że oddamy uderzenie, wtedy zastanowi się – powiedział.
''Europa psychicznie nie jest gotowa do walki''
Europa musi się zdaniem Chodorkowskiego zdecydować, czy jest psychicznie gotowa do walki. - Tylko w tym przypadku wydawanie pieniędzy na wojsko ma sens. W przeciwnym razie są to wyrzucone pieniądze – powiedział.
Jego zdaniem Europa nie jest obecnie gotowa, aby się bronić, i musi zmienić swoją postawę. - Co będzie, jeśli oddziały Putina zaatakują Tallin lub Wilno, a członek NATO Węgry nie zgodzą się na ogłoszenie przypadku sojuszniczego (art.5)? – pyta Chodorkowski.
Putin i jego ludzie traktują wojnę w Ukrainie jak wojnę z USA, a tym samym z NATO – powiedział rosyjski opozycjonista. Jego zdaniem Putin nie zatrzyma się na granicy z Sojuszem Północnoatlantyckim. - (Putin) zaatakuje państwa NATO, tak czy siak, niekoniecznie za pomocą rakiet, ale być może w formie ataków terrorystycznych – podkreślił ostrzegając, że Zachód nie ma wiele czasu na zastanawianie się. - Jeśli Putin będzie miał poczucie, że może uderzyć, uderzy – uważa rosyjski biznesmen.
- Jeśli (Putin) dojdzie do wniosku, że atakując Polskę może rozbić NATO, zaatakuje – powiedział Chodorkowski. - Uważam, że (Putin) zastanawia się, czy NATO zachowa jedność, jeśli przekroczę granicę Polski czy Krajów Bałtyckich? Mogę spróbować. Czy Sojusz będzie interweniował? Czy też pan Macron oświadczy po raz 54 - ''ach, Władimirze Władimirowiczu, to nie jest nasza wojna" – czytamy w "Die Zeit".
- Osobiście uważam – kontynuuje Chodorkowski – że NATO nie zareaguje i tym samym przestanie istnieć. Tego właśnie chce Putin.
- Zawsze mamy wybór: albo boimy się i ryzykujemy, że stracimy wolność, albo mówimy – wolność jest decydująca dla naszego życia, nie mogę z niej zrezygnować. Jeśli muszę przez to prowadzić ryzykowne życie, to jest to cena wolności. Jeśli jest inaczej, to po co żyć? – powiedział w konkluzji Chodorkowski.
Michaił Chodorkowski był współwłaścicielem koncernu paliwowego Jukos i jednym z najbogatszych osób w Rosji. W latach 2003 – 2013 przetrzymywany był w więzieniu i kolonii karnej. Po ułaskawieniu przez Putina wyjechał za granicę. Obecnie mieszka w Londynie, gdzie prowadzi organizację pozarządową "Open Russia", która promuje wartości demokratyczne w Rosji.