Chłopcy z GROM-u idą na obcy żołd

Tracimy naszych najlepszych chłopców. Wolą
być ochraniarzami w amerykańskiej firmie niż żołnierzami GROM-u. I
nie ma co się dziwić. Bo dlaczego mają nadstawiać karku za marny
żołd w tracącej na znaczeniu jednostce podległej niekompetentnym
sztabowcom? - stawia pytanie "Super Express".

Z GROM-u odchodzą najlepsi. Jak dowiedział się "Super Express", wczoraj do Kuwejtu poleciało czterech byłych komandosów do pracy w amerykańskiej korporacji ochroniarskiej Black Waters. Amerykanie zauważyli ich doskonałe wyszkolenie podczas ich niedawnego pobytu w Iraku i z miejsca zaproponowali pracę. Jak mówią ich koledzy, nie zastanawiali się długo.

"Tam zarobią więcej, a w jednostce sytuacja jest niepewna. Na przykład gen. Witold Szymański, szef sekretariatu MON, miał pojawiać się w siedzibie GROM-u co miesiąc i informować nas o planach wobec jednostki, tymczasem był u nas tylko raz" - powiedział "Super Expresowi" oficer GROM-u.

Jerzy Szmajdziński, szef MON, i gen. Czesław Piątas, szef Sztabu Generalnego, bagatelizują sprawę odchodzenia ludzi z GROM-u. Podkreślają wręcz, że w jednostce dzieje się coraz lepiej. Rzeczywistość chyba jednak nie wygląda tak różowo - podkreśla dziennik. (PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)