"Chłopcy" wykończyli prałata?
Znajomi prałata Henryka J. mówią z troską, że
plebanią kościoła św. Brygidy rządzi grupa nastolatków. Radzili
duchownemu, by ich przegonił. Nie zrobił tego. Dlaczego? -
zastanawiają się dziennikarze "Faktu".
02.08.2004 | aktual.: 06.08.2004 20:41
Nie mam pojęcia co działo się za drzwiami jego pokoju. Wiem tylko, że kiedy nastały czasy "chłopców", prałat zaczął się zmieniać. Patrzyłem i patrzę na to z dużym niepokojem - mówi "Faktowi" duchowny doskonale znający realia życia na plebanii kościoła św. Brygidy.
"Chłopcy" pojawili się na plebanii sześć, siedem lat temu. Dziś mają po 18 i 19 lat. Rozmówcy "Faktu" wymieniają kilka imion, wśród których jest Sławek. Sławek pojawił się w 2001 roku. Niedługo potem jeden ze starszych współpracowników prałata powiedział: "on i ci chłopcy skończą prałata" - wspomina duchowny.
Prałat kupował im wszystko to, co chcieli. Zabierał na wyjazdy, także zagraniczne. A oni szybko zrozumieli, że mogą go "doić" - opowiada gdański przedsiębiorca, częsty gość na plebanii kościoła św. Brygidy. Chłopcy tak się rozbestwili, że potrafili bez pytania brać pieniądze prałata.(...) Panoszący się "chłopcy" drażnili nie tylko "starych" współpracowników i przyjaciół prałata. Dowiedzieliśmy się, że już rok temu arcybiskup gdański Tadeusz Gocłowski kazał prałatowi pozbyć się ich ze swojego otoczenia - piszą dziennikarze "Faktu".
Z artykułu "Faktu" wynika, że pół roku temu grupa przyjaciół księdza zaoferowała mu pomoc - powiedzieli, że pomogą mu uwolnić się od "chłopców". Prałat miał powiedzieć, że nad wszystkim panuje. (PAP)