Chlebowski wpadł, gdy tropili burmistrza
Wielka afera hazardowa zaczęła się w Karpaczu. Agenci tropili burmistrza, wpadł poseł Chlebowski.
03.10.2009 | aktual.: 05.10.2009 11:17
Na trop znajomości Zbigniewa Chlebowskiego z biznesmenem branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego wpadli przypadkiem - wynika z ustaleń "Polski-Gazety Wrocławskiej".
CBA interesowało się znajomościami Sobiesiaka z samorządowcami z Karpacza. Właśnie tam wrocławski biznesmen chce zbudować wyciąg narciarski (sześć ma już w Zieleńcu).
Planowana inwestycja w Karpaczu budzi jednak kontrowersje i protesty mieszkańców. Korzystne dla firmy Sobiesiaka decyzje władz miasta zaskarżyło do Samorządowego Kolegium Odwoławczego lokalne Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej. Protestowało też PTTK, a nawet sami narciarze, którym projekt wyciągu nie podoba się, bo nie łączy się z innymi trasami narciarskimi w okolicy.
W Karpaczu pojawili się funkcjonariusze CBA. Rozmawiali z lokalnymi przedsiębiorcami. Wypytywali o burmistrza. Mówili, że szukają dowodów ewentualnych nadużyć, związanych ze sprowadzaniem do miasta inwestorów z branży turystycznej. Prosili o pomoc.
Burmistrz Karpacza Bogdan Malinowski wie, że agenci CBA byli w jego mieście, choć nie wiedział o ich zainteresowaniu jego osobą. - Prawdopodobnie zjawili się po jakimś donosie, być może donosy pisano także w innych sprawach - mówi. Zapewnia, że jego kontakty z Sobiesiakiem "nie wykroczyły poza normalnie przyjętą pomoc".
Tymczasem na telefonie Sobiesiaka agenci założyli podsłuch. Wtedy też zaczęły się nagrywać jego rozmowy z dolnośląskim posłem PO, szefem klubu parlamentarnego tej partii, Zbigniewem Chlebowskim. W tych rozmowach Sobiesiak występuje jako reprezentant branży hazardowej. Przypomnijmy, że od początku lat 90. jest on wspólnikiem firmy Casino Polonia Wrocław, do którego należy sieć kasyn. Jest też właścicielem firmy prowadzącej salony gry na automatach hazardowych.
Sobiesiak występował jako wysłannik branży zaniepokojonej planowaną przez rząd nowelizacją ustawy o hazardzie. Przewiduje ona nowy podatek, tzw. dopłaty, które miały być przeznaczone na finansowanie sportu. Nagrania telefonicznych roz-mów, w których Chlebowski obiecuje Sobiesiakowi, że "na 90 procent" załatwi wykreślenie niekorzystnych przepisów, wyszły na jaw w czwartek.
Tego samego dnia Chlebowski przyznał się do swojej znajomości z Sobiesiakiem i roz-mów z nim na temat ustawy o hazardzie. Przyznał też, że spędził sylwestra w należącym do biznesmena ekskluzywnym ośrodku spa "Szarotka" w Zieleńcu. Zaprzeczył jednak medialnym doniesieniom, by gościł tam za darmo, na koszt Ryszarda Sobiesiaka. Zapewniał, że ma rachunek opiewający na 550 złotych. Tyle tylko, że - jak ustaliliśmy - w ośrodku tym tyle kosztuje doba dla dwóch osób, ale bez sylwestrowej imprezy. Za udział w ostatnim noworocznym przyjęciu trzeba było zapłacić w "Szarotce" 680 złotych od pary.
Co na to Zbigniew Chlebowski? Od środy nie odbiera telefonów. Nie wiadomo więc, czy i na tę kwotę ma rachunek.
Współpraca M. Moczulska
Słowa "Szczeny"
Nazwisko Sobiesiaka pojawiło się w zeznaniach świadka koronnego.
W 2000 roku skruszony gangster "Szczena" powiedział, że Sobiesiak był jednym z biznesmenów od hazardu, których interesy chronił gang Leszka C., byłego boksera, pracownika ochrony kasyn Sobiesiaka. "Rola Leszka i jego grupy miała polegać na tym, aby na teren Dolnego Śląska nie wchodziła konkurencja - mówił "Szczena".
Prokuratura nigdy nie znalazła dowodów potwierdzających te rewelacje.