PolskaChlebowski: nie ugniemy się przed PiS ws. speckomisji

Chlebowski: nie ugniemy się przed PiS ws. speckomisji

Nie ma mowy o ugięciu się przed decyzją PiS o bojkocie prac sejmowej speckomisji - oświadczył szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski. PiS ogłosiło wycofanie swoich kandydatów do speckomisji - Zbigniewa Wassermanna oraz Antoniego Macierewicza.

14.11.2007 | aktual.: 14.11.2007 15:04

PiS chciało, by komisja liczyła siedmiu członków, a nie pięciu - dwóch z PO, po jednym z PiS, PSL i LiD - co poparli w głosowaniu posłowie.

Jeżeli politycy PiS chcą się dowiadywać z mediów o pracy komisji ds. służb specjalnych, to proszę bardzo, to jest ich dobrowolny wybór - powiedział Chlebowski.

Na pytanie, czy piąte miejsce w komisji będzie wakujące, czy wyznaczony będzie na nie inny kandydat, odparł: Zastanawiamy się, mamy naprawdę świetnych kandydatów, żeby uzupełnić skład.

Nie wykluczył, że to miejsce może przypaść posłowi PO, co spowodowałoby, że klub ten miałby w pięcioosobowej komisji trzech przedstawicieli.

Zdaniem Chlebowskiego, postawa PiS "to absolutnie totalna obstrukcja". Spowodowana - jak mówił - tym, "że politycy PiS boją się, że ta komisja rzeczywiście może zacząć funkcjonować szybko, że ta komisja może dostać nowe, większe uprawnienia niż dotychczas".

Obawiają się, że te podejrzenia dotyczące nadużywania służb specjalnych, chociażby do walki z opozycją, to są poważne oskarżenia, poważne publiczne zarzuty, które za chwilę będzie można wyjaśnić i zweryfikować - mówił.

Natomiast specjalizujący się w PO w tematyce służb Konstanty Miodowicz ocenił zachowanie PiS "jako dziecinadę godną pożałowania i działanie, które nie ma nic wspólnego z myśleniem w kategoriach państwa".

Partia obraziła się na Polaków, którzy 21 października nie powierzyli PiS misji formowania rządu. Dlatego też radziłbym, żeby ochłonąć z nastroju wyborczego i zabrać się do solidnej roboty na rzecz Rzeczypospolitej - powiedział Miodowicz.

Powrót do fikcyjnej kontroli nad służbami, do tego, co oferowało PiS w kadencji 2005-2007, nie nastąpi - podkreślił Miodowicz.

W jego ocenie, fikcyjność ta polegała na tym, że "żyliśmy w państwie na podsłuchu, o czym informują nas media, a komisja tego nie zauważyła".

Zauważyć nie mogła, ponieważ była zmajoryzowana przez polityków PiS i ubezwłasnowolniona w swoich działaniach m.in. przez doprowadzenie do absurdu liczby członków tej komisji - było ich dziewięciu. Nie dziwię się zatem, że szefowie służb nie mieli tej komisji nic do przekazania, ponieważ (...) wszystko, co w komisji się rozgrywało, było własnością szerokiej publiczności - argumentował.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)