Chirac żegna się z Francuzami
Po 12 latach rządów 74-letni
konserwatysta Jacques Chirac pożegna się we wtorek wieczorem z
Francuzami w telewizyjnym wystąpieniu do narodu. W środę przekaże
urząd prezydencki swojemu następcy, również konserwatyście
Nicolasowi Sarkozy'emu.
Francuzi są podzieleni co do oceny rządów odchodzącego szefa państwa.
Około 40% ocenia "raczej źle", a 14% "bardzo źle" prezydenturę Chiraca, podczas gdy 42% uważa, że rządził on "raczej dobrze", a tylko 2%, że "bardzo dobrze" - wynika z sondażu opublikowanego na kilka dni przed zdaniem przez niego urzędu.
Chirac wprowadził niewiele znaczących reform w kraju i pozostawia swemu następcy trudną spuściznę -pisze agencja Reutera. Wskazuje przy tym na nie najlepsze wyniki gospodarcze i napięcia społeczne. W lutym we Francji panowało najwyższe bezrobocie w strefie euro, deficyt w handlu osiągnął rekordową wysokość, a wzrost gospodarczy należy do najniższych w Europie.
Zdaniem Reutera, na świecie Chirac zostanie zapamiętany głównie z racji potępienia amerykańskiej polityki w Iraku, a także determinacji, z jaką dążył do utrzymania wiodącej roli Francji w sprawach międzynarodowych.
W chwili inwazji USA na Irak w 2003 r. przeciwny jej Chirac osiągnął we Francji rekord popularności: aż 3/4 Francuzów popierało jego stanowisko w tej sprawie. Nadwyrężone natomiast zostały stosunki na linii Paryż-Waszyngton.
Podczas zamieszek we Francji w 2005 r. aż 71% Francuzów było przekonanych, że Chirac nie poradzi sobie z falą przemocy na biednych przedmieściach zamieszkanych przez rodziny emigranckie. Wówczas 53% badanych uważało, że może temu stawić czoło ówczesny szef MSW - Sarkozy. Francuzi zarzucali ponadto Chiracowi zaskakujące milczenie przez blisko dwa tygodnie od wybuchu zamieszek.
Dużą porażką Chiraca było odrzucenie przez Francuzów w referendum w 2005 r. traktatu konstytucyjnego Unii Europejskiej. Para niemiecko-francuska - jak pisze agencja AFP - znalazła się przez to w przeciwnych obozach, niezdolna do ogrywania jak dawniej roli motoru Europy.
Niezwłoczna wizyta Sarkozy'ego w Berlinie, bezpośrednio po przekazaniu władzy przez Chiraca, bez wątpienia świadczy o tym, że wznowienie tej obustronnej współpracy jest kwestią pilną - pisze francuska agencja.
Zarówno francuscy jak i zagraniczni komentatorzy zgodnie podkreślają, że wraz z odejściem Chiraca odchodzi pewna epoka, stara generacja.
Chirac bowiem w polityce jest od 42 lat. Dwukrotnie był prezydentem, dwukrotnie premierem, przez 18 lat merem Paryża, w latach 1967-1974 nieprzerwanie ministrem lub wiceministrem (pracy, budżetu, stosunków z parlamentem, rolnictwa, spraw wewnętrznych).
Przejąwszy w 1974 r. ster gaullistowskiej partii UDR, w grudniu 1976 r. przekształcił ją w ruch RPR (Zgromadzenie na rzecz Republiki), z którego uczynił potężną machinę wyborczą.
W 1977 r. został merem Paryża i to ważne stanowisko piastował aż do wygranej w wyborach prezydenckich w maju 1995 r. Ten długi okres rządów w stolicy sprawił, że jego osobę wiąże się z aferami korupcyjnymi, do których w ciągu owych 18 lat doszło w stołecznym ratuszu: nielegalnym finansowaniem RPR, fikcyjnym zatrudnianiem jej członków i przekupstwami przy zawieraniu kontraktów.
W wyborach prezydenckich w 1981 r. Chirac odpadł już po pierwszej turze, a w następnych w 1988 r. przegrał z Francois Mitterrandem. Ostatecznie zwyciężył dopiero za trzecim razem i w maju 1995 r. wprowadził się na 12 lat (z reelekcją w 2002 roku) do Pałacu Elizejskiego.
Jacques Chirac w środę oficjalnie opuszcza Pałac, ale nie usuwa się zupełnie z życia publicznego; będzie działał w swoim departamencie Correze w środkowej Francji. Planuje stworzyć fundację zajmująca się rozwojem i dialogiem międzykulturowym. Fundacja rozpocznie swoją działalność na jesieni.